avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:1445.87 km (w terenie 139.00 km; 9.61%)
Czas w ruchu:62:45
Średnia prędkość:23.00 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:76.10 km i 3h 29m
Więcej statystyk
Skołowałam 36.88 km (14.00 km teren)
01:35 h 23.29 km/h
Maks. pr.:42.30 km/h
Temperatura:24.0

"Przez łąki i knieje Svyturys się do mej paszczy śmieje"

Wtorek, 14 czerwca 2011 · dodano: 14.06.2011 | Komentarze 10

A w główce same pytajniki, same wykrzykniki, logistyczne glisanda, sraj-taśmy ostatnich zakupów, proste myśli o bolesnej depilacji i masażu tyłka po całym dniu jazdy w warunkach pogodowych wszelakich, a także to:
„Litwo! Ojczyzno Miłosza,
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
kto Cię w 9 dni przejechał”
Lecz zanim to nastąpi proponuję współtowarzyszom poćwiczyć co następuje:
&feature=related
Kto rozumie przekaz słowny? ;P
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 27.68 km (5.00 km teren)
01:04 h 25.95 km/h
Maks. pr.:41.54 km/h
Temperatura:25.0

"Zapomniałem"

Poniedziałek, 13 czerwca 2011 · dodano: 13.06.2011 | Komentarze 2


Dobrze mieć wielbiciela, który zadba o odpowiedni poziom emocji przydatny do podkręcenia treningowej śrubki. Magia czasownika.
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 64.46 km (11.00 km teren)
02:45 h 23.44 km/h
Maks. pr.:44.77 km/h
Temperatura:25.0

Wiejo wiatry wiejo, piejo kury piejo (bo ni mo koguta)

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 13.06.2011 | Komentarze 2

&feature=related

Kobieta na rowerze wspinająca się po kamorach w tempie allegro to w Łodzi jednak niecodzienny widok.
Kobieta na rowerze zjeżdżająca po kamorach w tempie presto to już prawdziwe rozpasanie.
Dziękując za atencję przepraszam, żem buc, ale jeżdżę z watą w uszach.
Bez względu na pogodę, więc właściwie nie wiem po co te korki…
No chyba, żeby lepiej słyszeć własny krwiobieg. To się rozumie samo przez się :D
Kategoria Yogus (55...)


Skołowałam 53.99 km (5.50 km teren)
02:12 h 24.54 km/h
Maks. pr.:45.21 km/h
Temperatura:22.0

Zakręcona na amen

Sobota, 11 czerwca 2011 · dodano: 13.06.2011 | Komentarze 2

Jak słoik miodu Eucaliptusowego. Rozmarynowego. Albo lawendowego, mniam mniam :) Zacukrzona, bo się nie mogę doczekać Lietuvy :P

Trening rozpięty na placu zabaw pomiędzy Łagiewnikami, Strykowem a Brzezinami.

ps. Kolejna porcja Mel de Eucalipto w drodze do mojego pyska! Nie ma to jak pozytywne uzależnienie ;P
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 19.77 km (0.50 km teren)
00:49 h 24.21 km/h
Maks. pr.:45.61 km/h
Temperatura:22.0

Wu-De

Wtorek, 7 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 0

The air has filled me head-to-toe:

Dystans w rozmiarze s, bo wszystko to, co akuratnio do jazdy jest niepotrzebne z samego rana wybujało we mnie do romiaru XXL, czyli jestem w nastroju nieprzysiadalnym.
Jechało się przede wszystkim pod wu i uciekało przed de. Nie udał się komuś tam na górze ten pogodowy chów, lecz koniec końców z obojgiem narowów wygrałam.
Czyli nici z regeneracji po Popielawach.
No to poproszę coś na fazę wyparcia, zadowoli mnie nawet W-D 40.
Kategoria Puma (...25)


Skołowałam 100.28 km (0.50 km teren)
04:02 h 24.86 km/h
Maks. pr.:37.64 km/h
Temperatura:28.0

No longer human? ;)

Niedziela, 5 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 4

Kocha, lubi, szanuje, chce, dba i roweruje, ale co się piąstka pieruńska naczekałam na ten Łosiowy powrót z pracy, to tylko behemoty raczą wiedzieć. Oraz czuć, bo wyduśdałam je przez te kilka godzin chyba za cały niedomiziany maj ;P
Oczekiwanie umilał nam (oki, nie ściemniam, umilona muzycznie byłam tylko ja :D) tegoroczny openerowy must dance, must breakdance:
&playnext=1&list=PLF4F2766C44510B37
(Gwoli ścisłości, za twórcze wykorzystanie noży, tasaków i szabli „purytanie” zajęli zaszczytne miejsce w ośrodku mózgowym odpowiedzialnym za moje muzyczne orgazmy, aczkolwiek nie jest to prym na pudle w kategorii „Sponiewieranka”. Są lepsi.)

Tonęłam więc sobie „zasłuchowawiwszy się Hidden”, aż z letargu wyrwał mnie przyjazd zlanego potem Łosia…Tjaaa, typish for him. Miał mieć lekkuchną robotniczą rogrzewkę a zapierdalał jak smok, co oczywiście wróżyło tylko jedno – wspólny poobiedni trening mógł się okazać dla mnie nie lada wyzwaniem.
Nie uprzedzajmy jednak faktów. Fucktycznych.

Wszamaliśmy kurę pływającą w towarzystwie ryżu i papryki po wielkiej patelni, na maxa napełniliśmy bidony i w drogę – od razu pod wiatr. I to nie 5,10,15, lecz całe 45 kilometrów. A słońce aż parzyło po ramionach.
Na trasie „do” (punkt docelowy poznałam dopiero po jego osiągnięciu ;p) zaliczyliśmy Izoton Time u Pani Kozińskiej zamieszkałej w Chrustach. Całkiem gościnna dama, a pozowała jak się patrzy:

Lewy profil wolisz czy prawy...poczkej...jeszcze tylko się uśmiechnę... © KOCURIADA


Po miłych pogaduchach przez płot, orzeźwiła nas długa prosta przez taki oto „płot żywy”:

Uwaga, bo zaraz zacznę koncert ;P © KOCURIADA


To było jedyne realne wytchnienie od skwaru w tym dniu. Jechało się fantastycznie, a mnie albo wzięła dzikość serca, albo doznałam szoku termicznego, bo na cały regulator rozdarłam do krzaków swą niepohamowaną gardziel. Katarktyczne doświadczenie :) Słoneczko grało wysoko na liściach, robalki toczyły swe klucze wiolinowe w leśnej ściółce, to się przyłączyłam do orkiestry, a co! :)
To jednak nie koniec realizmu magicznego tego dnia, ponieważ sobie tylko znanymi ścieżkami :

Przodownik Pracy Pod Wiatr © KOCURIADA


Dawko dowiózł mnie do Popielaw, a jak powszechnie wiadomo, w Popielawach kształtowała się artystyczna wrażliwość J.J. Kolskiego, do którego dzieł mam słabość. A raczej sentyment.
Przystanek pod tablicą - obowiązkowy:
Idiotycznie w Popielawach © KOCURIADA


Czemu złapałam pozę najgłupszą z możliwych???…A może znalazłam w tej trawie jakieś „Cudowne miejsce”, tudzież gram sobie z jakubkowego talerza?…Może uprawiam „Pornografię”, albo cieszę się „Ładnym dniem”? Lub też najzwyczajniej w świecie, pod czujnym okiem autochtonów, robię „Pogrzeb Kartofla”…
Myślcie co się Wam żywnie podoba, lepszej foty nie mam i mieć nie będę :)
Mam za to Popielawy pod innym kątem wzięte, elektrycznie-płasko-klimatycznie, proszę uprzejmie:

Popielawy © KOCURIADA


I to by było na tyle mej relacji, drodzy Państwo, powyżej unaoczniona wiocha była szczytem tej niedzieli. Genialnym.
Jak tylko skręciliśmy i zaczęło wiać nam w plery, krajobrazy migały jak w kalejdoskopie, a od Zamościa zostałam samozwańczym przewodnikiem naszej dwu-osobowej wycieczki, jako że tereny miałam dobrze obcykane po samotnej secie sprzed miesiąca.
Coś tam Łosiątko pjuknął na 70 kaemie, że już czuje nogi, alem mu strzeliła na pocieszenie 2 piwka w plecak i od razu werwa wróciła :) Cięło się znakomicie :)
Na koniec, już na Niusolti załapaliśmy się na ostatki handlu truskawami (for me for me :D) oraz czereśni (for Him for Him :D). Jak się można domyśleć, zakończenie dnia wyszło prawdziwie niebiańskie – naprułam się suto polawszy owoc Kasztelanem, do wanny szło się jakoś tak na skos, a wątroba nie pozwalała o sobie zapomnieć już od trzeciej nad ranem :P

Prostackie to moje szczęście: narobić się, nażreć, nachlać i do wyra….

Nowosolna - Wiączyń – Eufeminów – Janówka – Justynów – Zielona Góra – Borowa – Chrusty – Rokiciny Kolonia – Cisów – Kol. Łaznów – Popielawy – Olszowa – Wykno – Rosocha - Będków – Prażki – Zamość – Czarnocin – Rzepki – Wola Kutowa – Połczyn – Wola Rakowa – Stróża – Wiśniowa Góra – Feliksin – Srel – Andrzejów – Wiączyń – Nowosolna
Kategoria Yogus (55...)


Skołowałam 28.46 km (18.00 km teren)
01:15 h 22.77 km/h
Maks. pr.:42.66 km/h
Temperatura:18.0

Leśny szus

Piątek, 3 czerwca 2011 · dodano: 03.06.2011 | Komentarze 2

po Łagiewnikach, trochę z prawa, trochę z lewa Wycieczkowej. W lesie same stare leśne dziady "pci obojga".
Przez moment z kimś na kole, ale to już w drodze powrotnej, na podjazdku w Bukowcu. Siem zestresowala, że "cieniaszę" ;p

I’m living for today.
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 47.24 km (5.50 km teren)
01:55 h 24.65 km/h
Maks. pr.:45.10 km/h
Temperatura:25.0

Any problems? RIDE THEM ALL ;)))

Czwartek, 2 czerwca 2011 · dodano: 02.06.2011 | Komentarze 7

Capnął mnie dziwaczny mood:

&feature=related

Więc gotuję oczom jaskrów jaskrawości, dzikiej róży różowości, buszujący w zbożach chaber...maki spod Monte Dąbrówka...
W repecie przyczajony w trawie łubin, ukryty tasznik...plus rumianu wiecheć...

Się jedzie :) Oby do przodka :)
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 25.30 km (0.50 km teren)
01:01 h 24.89 km/h
Maks. pr.:34.58 km/h
Temperatura:25.0

Weźcie mnie uszczypnijcie...albo może uderzcie, skoro na szczypanie ktoś już ma monopol...

Środa, 1 czerwca 2011 · dodano: 01.06.2011 | Komentarze 9

tak dla „zapewniającego upewnienia mnie w pewności”, albowiem nadal nie pojmuję ogromu szczęścia, jakie mnie po wschodzie słońca dziś spotkało :)
Panowie z ochrony ponownie uprzejmi, rower bezstresowo przycupnął tuż obok biureczka i tak się głupol z tego ucieszył, że aż mu białe plamy na gripach powyskakiwały :)

A powrotna duchota całkiem mnie wymiętoliła, zieeeeeeeeeewwww
Kategoria Triki (25...55)