avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Skołowałam 98.21 km (7.00 km teren)
03:57 h 24.86 km/h
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:19.0

ESPEDE KARATE SHIMANO LIETUVA 2011 - 1 dan: Okliny-Żegary

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 07.07.2011 | Komentarze 4

Okliny-Wiżajny-Rutka Tartak-Becejły-Szypliszki-Smolany-Krasnopol-Wigry-Pogorzelec-Sejny-Żegary

Tysiak kołami się potoczy, nie inaczej. Taki miałam żelazny pomysł na Litwę.
O ile majowe Karolinki z założenia były obozem kondycyjnym, tudzież pokazem zapasu mej mocy, o tyle czerwiec był snem o 3 statecznych zerach, wypracowanych w miarę jednostajnym tempem, bez niepotrzebnych zrywów, które mogłyby przełożyć się na ewentualne kontuzje (vide pokarolinkowe problemy Lemura, czy Eve na Borderlands), bo tego bym doprawdy nie zniesła, do rzyci i maci paskudnej! Jak się w praniu okazało, z różnych względów musiałam jednak wykazać się pewną elastycznością, ale od czego ma się ten swój zakuty logistyczny łeb, czyż nie? ;P Plan ostatecznie wykonałam ;P Dawko kocha, więc wybaczył przereklamowaną sprawę prawej łydki, do czego przyznałam się na ostatnim etapie, bo zaskakujące było, że z każdym dniem zamiast czuć się gorzej, było mi dziwnie dobrze na ciało-duszy :)
Jestem prze- oraz naj- szczęśliwa, wypoczęta, z dużą rezerwą świeżości w kopytach po tych 9 dniach, a wrażeń z wyprawy panoszy się we mnie co niemiara :)))))))

A pierwszy dzień był taki, że po tygodniowej zrypie i totalnym braku snu, który to stan uwieczniony został przez Lobotomika podczas „sytnego śniadania” (nie wyrażam zgody na publikację!!!), niecierpliwie czekały na mnie suwalskie hopki.

Godzina zero wybiła © KOCURIADA


Jak za każdym razem, przodownicy pracy już na początek zapodali mocniejsze tempo niźli bym chciała, do tego doszła mozolna wspinaczka, od Roweli do Rutki przemieniająca się w cudnie szybki zjazd w becejłowskie lasy.
I krótki postój w Szypliszkach, gdzie niektórzy wyraźnie dawali do zrozumienia, że popas mógłby być jeszcze krótszy, albowiem najbardziej głodni są kolejnych kilometrów. Najwyraźniej gips zmienia człowieka (liczę, że na zawsze :P):
Wyjazd inaczej? © KOCURIADA


Po kolejnej porcji leśnych klimatów, które mimo deszczowej pogody (ups, wygadałam się chyba przedwcześnie...) wydawały się soczyście urocze, dojechaliśmy do klasztoru w Wigrach. Tutaj zabawiliśmy dłużej:
Wieża widokowa w Wigrach © KOCURIADA

Wigry © KOCURIADA


Nawet chciałam klęknąć... © KOCURIADA

Łazimy, odpoczywamy... © KOCURIADA


Rozmowa o sejnieńskich przysmakach ostatecznie przyspieszyła dalszą część podróży, oczywiście po kotłujących się falach asfaltu, centralnie pod wiatr. Ledwie zdążyliśmy dopaść misek, a za oknem z nieba luuuuu...przez ponad godzinę, co zwieńczyła ładna pani Tę:
To znak, że zrealizuję swój plan ;P © KOCURIADA


Jeszcze tylko ekspresowy spacer po schnących Sejnach:
Mokre Sejny © KOCURIADA


przetransportowanie dupsk do domku nad jeziorem w Żegarach, bezsensowne czekanie na ciepłą wodę w termie, wieczorne dywagacje na temat wyższości zniewalającego zapachu krowy nad obezwładniającą wonią końskiego grzbietu (się kuźwa działo, czyż nie? ;P), po czym zapadliśmy z Łosiem w zbawienny sen (WRESZCIE!!!), podczas gdy reszta ekipy szlajała się po okolicy do północy. I tekst: „E, dzieciaki, a jutro pogoda będzie...lepsza” uznałam za wkierwiający acz cenny. Wtedy, bo teraz już tylko wkierwia i śmieszy zarazem :D
Aha, i jestem zażenowana brudem jaki zostawiliśmy po sobie w tej całkiem miłej miejscówce. Mosty zostały spalone. Na drzwiach z pewnością zawisła tabliczka: „Rowerzystów z Łodzi nie obsługujemy”.
Kategoria Yogus (55...)



Komentarze
KOCURIADA
| 18:57 piątek, 8 lipca 2011 | linkuj klosiu - nie rozmyślaj ino działaj :)
sandman - ja nic nie narzucałam, ja się wręcz obraziłam na takie tempo ;P
lobotomik - uffff...ale tylko chwilowe, bo są przecież foty z dni kolejnych...
lobotomik
| 18:50 piątek, 8 lipca 2011 | linkuj Masz szczęście, przedwczoraj niechcący skasowałem prawie wszystkie zdjęcia z pierwszego dnia, aktualnie kopię się w tyłek za karę.
sandman
| 06:41 piątek, 8 lipca 2011 | linkuj Gratuluję wykonania planu! Taki tysiaczek to dopiero cieszy:) A tempo ładne narzuciliście... padłbym po pierwszym dniu:D
klosiu
| 19:49 czwartek, 7 lipca 2011 | linkuj Oł jes! Zazdraszczam wyprawy, o jeździe w tych okolicach rozmyślam już od roku :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!