avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:1111.81 km (w terenie 74.50 km; 6.70%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:54.22 km/h
Suma podjazdów:6113 m
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:46.33 km
Więcej statystyk
Skołowałam 77.05 km (2.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:43.34 km/h
Temperatura:25.0

SUMA baboli lipcowych - day 6

Czwartek, 18 lipca 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0

Pieckowo-św. Lipka-Reszel-Biel-Małdyty-Kominki-Samławki-Łężany-Burszewo-Warpuny-Gizewo-Gązwa-Polska Wieś-Mrągowo-Lembruk-Pilec-Św.Lipka-Pieckowo

Dzisiaj jazda bez sakw - ot, podróż sentymentalna po miejscach dawno zapomnianych:

Święta Lipka po latach wieluuuu © KOCURIADA


Zamek w Reszlu © KOCURIADA


Sentimental is my mental © KOCURIADA


Jezioro jezioro © KOCURIADA


Ulalaaaaaaa © KOCURIADA


Bardzo ładna trasa na odcinku...prawie całej trasy :) Tylko wjazdo-wyjazd z Mrągowa mało ciekawy.
A poza tym był to klapek day und sunny kocyk day und faceliowy honey day. Miło się pobyczyć w słonku!
Kategoria Yogus (55...)


Skołowałam 101.25 km (1.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:37.28 km/h
Temperatura:26.0

SUMA baboli lipcowych - day 5

Środa, 17 lipca 2013 · dodano: 09.08.2013 | Komentarze 0

Stare Juchy-Wydminy-Ranty-Czyprki-Staświny-Kleszczewo-Rydzewo-Kozin-Prażmowo-Kolonia Szymonka-Ryński Dwór-Ryn-Knis-Salpik-Nakomiady-Wajsznory-Kętrzyn-Pieckowo

Wyjazd z noclegowni mocno opóźniony albowiem kuzielanka odbywała rozmowę kwalifikacyjną online, przed którą trzeba było stworzyć od podstaw całe centrum dowodzenia:
Oczekiwanie © KOCURIADA


Byłyśmy jednak całkiem spokojne o bieg wydarzeń, ponieważ jako istotki zdyscyplinowane (tzn. ja przoduję w dyscyplinie, podczas gdy Ilo jest niekwestionowaną mistrzynią słowności :P) nie musiałyśmy się martwić ani o czas ani o szukanie noclegu - wszyściuteńko skrupulatnie zawczasu wyliczone, zmierzone, logistycznie opanowane.
Można więc było pełną piersią odetchnąć, zwłaszcza, że dech zapierało.
W rzeczy samej.
O ile dzień wcześniej wiało, o tyle dnia następnego pizgało (o którym dniu piszę, hę? ;P).

Zieleń zielona © KOCURIADA


Złoto, błękit, biel © KOCURIADA


Po takim zmaganiu-dymaniu podwieczorek w kętrzyńskim Kardamonie smakował conajmniej jak trufle w płatkach złota pod pierzynką z trelemorele...

A w Pieckowie przywitały nas pieckowskie koty:

Najpierw wkupne, potem wejście © KOCURIADA


Naliczyłam 6 sztuk, przy okazji u jednej wymacałam ciążę co nie ucieszyło gospodarza ;)
Cała gromadka miluśna, ale serce skradł mi Przecinek - okaz z ADHD i wielkim parciem na szkło. Od razu widać, że ma się czarny charakter:

Ja sem maly Satanek © KOCURIADA


Macie mnie wpuścić! © KOCURIADA


Trikus ze swoimi akcjami to przy tym okazie pikuś!

Pieckowskie klimaty © KOCURIADA
Kategoria Yogus (55...)


Skołowałam 80.92 km (5.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:40.89 km/h
Temperatura:21.0

SUMA baboli lipcowych - day 4

Wtorek, 16 lipca 2013 · dodano: 09.08.2013 | Komentarze 0

Przerośl-Motule-Filipów-Mieruniszki-Drozdowo-Lakiele-Kowale Oleckie-Wężewo-Cichy-Niemsty-Gryzy-Dunajek-Świętajno-Połom-Sajzy-Chojniak-Malinówka-Jeziorowskie-Stare Juchy

Znowu wietrznie, co za surprajz...

Widoczki skutecznie umilały podróż i właściwie im dalej tym ładniej.
Przed Świętajnem odkryłyśmy sklep dla bardzo wysublimowanej klienteli:

Sklep spożywczo-przemysłowy KUŹNIA © KOCURIADA


a w samej miejscowości wielce ciekawskich, gadatliwych autochtonów oraz RYBĘ:

Węgorz lubieżny © KOCURIADA

o którą Jelonek z miejsca począł się ocierać:
Zasłużony odpoczynek © KOCURIADA

ja zaś ujeżdżać:
Ihaaahaaaa © KOCURIADA


No troszkę nam odbiło, przyznaję ;P

Po objechaniu jeziora/jezior (sama już nie wiem ile ich było, w końcu jesteśmy na Mazurach, czyż nie?) śliczą trasą prowadzącą wzdłuż jego/ich (znowu uprasza się o samodzielny wybór wersji) brzegu, zaliczyłyśmy nieplanowany przypał z kwaterą.
Do listy pod tytułem "lekcja życia" zawierającej stare mądrości w stylu
- nie szMata zdobi człowieka
- nie wszystko złoto co się śMieci
- nie ocenia się ksiĘDZA po okładce...
dopisuję skromne:
- ...a kwatery po stronie internetowej

Nie dość, że w całym budynku capiło jak z rowa jeżozwierza, zamiast ręczników zaproponowano nam szmaty do podłogi, w łazience królowała Pani Czarna Pleśń a przewód od słuchawki prysznicowej miał długość zaledwie 50 CENTYmetrów i całość wyglądała jakby dopiero co wypadła krowie spod ogona (nie ubliżając krowie), to w pomieszczeniu sypialnianym (pokój to to nie był) łóżka były pozapadane, a ściany rozsadzała trawa:
Kto chce trawki? © KOCURIADA


Mioooodzioooo - do tego stopnia, że uciekłyśmy do Starych Juch, gdzie z otwartymi ramionami przyjęłyśmy prawie luksusowy pokój, ale za to z niemiłosiernie głośną belgijską rodziną w pakiecie. Cóż, wszystko jest kwestią priorytetów, a szczęście jest wyborem.
Byłam szczęśliwa :)

Dla ukojenia wieczorny obiad w barze "Pod Gruszą", czyli w miejscu nieistniejącym albowiem żadnej gruszy nie zoczyłam i rześki spacering na wieżę widokową, która się była nie wiedzieć czemu położyła:
Stare Juchy - wieża widokowa © KOCURIADA


Widocek z wiezycki © KOCURIADA
Kategoria Yogus (55...)


Skołowałam 87.60 km (12.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:52.32 km/h
Temperatura:20.0

SUMA baboli lipcowych - day 3

Poniedziałek, 15 lipca 2013 · dodano: 09.08.2013 | Komentarze 0

Dzień suwalskich przygód :D
Mogłam się tego właściwie spodziewać albowiem ilekroć jestem w tym rejonie, sumowanie karmicznych pagórko-dolin przyspiesza i COŚ się dzieje :D

Przerośl-Nowa Przerośl-Przerośl Gołdapska-Stańczyki-Maciejowięta-Stańczyki

Mosty w Stańczykach © KOCURIADA


Nie będę owijać w bawełnę - na wyjeździe ze Stańczyków Ilonce ześwirował rower samodzielnie zmieniając przerzutki i zapewne zbuntował się tylko po to, by moje oczy wyszły z orbit, gdy spod ilonkowej nóżki znienacka odpadła cała korba z zestawem zębatek. Se w duchu zaklęłam: "tośmy sobie kurwa pojechały na wyprawę"...
Miałam ogromną ochotę na zpapugowanie poniższej czynności:
To ja się chowam, narka © KOCURIADA


Adrenalina jednak skoczyła zbyt wysoko.
Nie dało się naprawić po dobroci, z kopa też nie, w ruch zatem poszły telefony, łańcuszek dobrych serduszek, tablet, wywiad & kontrwywiad w okolicznych gospodarstwach, a także kwas żołądkowy - ten to dopiero mi przyspieszył wirująco!

Zbawieniem okazał się Lobo przebywający na urlopie jakieś 20 kilometrów od nas. No szacun - akcję ratunkową podjął z wykorzystaniem auta jadącego na głębokim zasysaniu fusów z najciemniejszych zakamarków zbiornika paliwowego.

Przyjechał, przysłowiową rękę podał, do Gołdapi potrzebujących zawiózł = Chrystus, chciałoby się z automatu napisać "Narodu"...

Stańczyki-Dubeninki-Pluszkiejmy-Galwiecie-Jurkiszki-Gołdap

Nie chcąc tracić zabawy zrobiłam tempóweczkę do miasta prosto pod wiatr, co nie było mądrym pomysłem zważywszy na fakt, że nie była to jedyna pośpieszajka tego dnia...

Rower ostatecznie został naprawion przez fascynata, jako że w 30-tysięcznym mieście nie było żadnego serwisu rowerowego :)

Następnie mała wycieczka samochodowa do Oklin, skąd czwórcą wyruszyliśmy w kierunku Jeleniewa. Tereny piękne z fajnymi nieasfaltowymi zjazdami oraz wymagającymi hopkami, które lubiły wystramiać się tuż przed szczytem. Very very typical :)

W Jeleniewie rozsmakowałam się w karcie menu, skutecznie odprężyłam głowę, brzuszek a także uda, którym nie chciało się dalej kręcić, tym bardziej, że spodziewany przeze mnie 3 sprint rozpierdylał moje holistyczne zapatrywania na tęże wyprawkę.
No i wybuchł bunt na pokładzie :) Jedni pognali inni się żółwili, zakładali na siebie kolejne warstwy odzieży a przy okazji gubili telefony. Przestrzeń wyjątkowo sprzyjała moim założeniom.

Okliny-Kłajpeda-Stara Hańcza-Mierkinie-Przełomka-Hańcza-Bachanowo-niebieskim do Wodziłek-czarny szlak,niebieski szlak-Szurpiły-Jeleniewo-Okrągłe-Malesowizna-Pawłówka Stara-Kruszki-Iwaniszki-Kolonia Przerośl-Przerośl

Widok na Suwalszczyznę © KOCURIADA


Wieczór zaś pod tytułem: Pij mleko, będziesz wielki.
Aaaaa, i jeszcze gwiazdy pornobiznesu na deser ;)
Kategoria Yogus (55...)


Skołowałam 105.69 km (10.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:46.54 km/h
Temperatura:25.0

SUMA baboli lipcowych - day 2

Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0

Dolistowo Stare-Dębowo-Wrotki-Promiski-Białobrzegi-Augustów-Mazurki-Janówka-Raczki-Bakałarzewo-Matłak-Garbaś-Filipów-Filipów 2-Czostków-Przerośl

Drugi dzień Biebrzy, może nawet piękniejszy od pierwszego?

O dziwo obyło się bez zapowiadanych przez gospodynię łosi i wilków, za to z dużym udziałem ptactwa i "krowactwa". Mlekodajki rzeczywiście prześliczne, o jednolitym szarym umaszczeniu, w promieniach słońca wręcz srebrnym. Pierwszy raz miałam z takimi przyjemność. A jakie ciekawskie one, jakie wpatrzone w dwie cudaczne rowerzystki, jakie wygadaaaaane! ;)

W Augustowie oberwanie chmury uwięziło nas pod legendarnym Albatrosem na całe 1,5 godziny. Mało tego - nie przewidziałyśmy zlotu chinków-czikulinków, którzy dokonali uprzedniej rezerwacji całego przybytku. A nie przewidziałyśmy, bo nie wróżyłam rano ani z fusów kawy rozpuszczalnej, ani z koloru sików pozostałych gości agro-gospodarstwa, no nie pomyślałam nawet o rzucaniu owsa na wiatr a co dopiero o wykonaniu telefonu w wiadome miejsce...
Cóż począć? Ostało nam się posilanie w albatrosowym zewnętrznym mikro-punkcie gastronomicznym. Skomentuję ten fakt jednym zdaniem: pierogi syberyjskie rulez!

Trasa do Raczek w lekkim deszczyku i bez rewelacji, im jednak głębiej w "Dolinę Rozdupy" tym bardziej malowniczo. Od Bakałarzewa w towarzystwie zbierających się na horyzoncie granatowo-burzowych chmur a od Filipowa z dodatkową obecnością pary rowerzystów, których wyprzedziłyśmy na podjeździe bez intencji wjeżdżania komukolwiek na ambicję, lecz zostało to zupełnie inaczej odebrane...niestety... Przez parę kilometrów żeśmy się tasowali: my równym tempem, staruszkowie zaś ledwo dyszący pod każdą górkę tylko po to by od szczytu pedałować do upadłego z wyraźnie wyartykułowanym zamysłem przegonienia naszej dwójki. Cycki mi opadły po usłyszeniu tekstu: "oj, nie odpuszczacie, nie odpuszczacie".
O boszeeeee...istna rozdupa...

Kwatera w Przerośli zamówiona z góry na 2 noclegi okazała się całkiem przyjemnym rozwiązaniem pomimo psychopatycznego sąsiada, co się był zerwał z równie psychopatycznej jednodniowej pielgrzymki po ziemiach suwalskich.

I jeszcze na koniec dnia powtórka z lęków drzewniano-prześwitującyh na malutkim molo, którym niecnie bujało jezioro oraz silny wiatr...

Żeby odgonić ewentualne złe sny utuliłam do poduszki procentowe mleko i było ales git - żadnych koszmarów o wpadaniu do wody ;)

Szybciuteńka fotorelacja:

Biebrzy ciąg dalszy © KOCURIADA


Chmurzy się © KOCURIADA


Puszczamy oczko wodne © KOCURIADA
Kategoria Yogus (55...)


Skołowałam 75.25 km (3.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:33.75 km/h
Temperatura:25.0

SUMA baboli lipcowych - day 1

Sobota, 13 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 0

Babska turystyczna wyprawa lipcowa - SUMA z Ilonką, wielkie odpoczywanie, celebracja krajobrazów północno-wschodniej Polski z trekusiowego siodełka (gwoli ścisłości, z konikowego siodełka na trekusiowej ramie - strzał w dziesiątkę! :D)

Mężenin-Grabowo-Strąkowa Góra-Laskowiec-Gugny-Osowiec Twierdza-Goniądz-Dolistowo Stare

Tereny olśniewające.
Gdyby tak jeszcze na pierwszych 50 kaemkach był jaki sklep z piciem, byłabym przeszczęśliwa, a tak nima wody na pustyni za to woda woda woda w mojej głowie, plusk okolicznych bagienek w uszach, szum fal w mózgu i ulewa na zakończenie dnia (ale my szczęśliwie chronione ciepełkiem kwatery ;P).

Biebrza biebrząca © KOCURIADA


Biebrzański Trek © KOCURIADA


Pomosty, drewno, prześwity ;) © KOCURIADA


Noc spędzona tuptająco, na zmianę do czajnika i do muszli - przepływ płynów przez materię ;P
Domyślam się, że wielu turystów odetchnęło z ulgą po moim wyjeździe, hehe
Kategoria Yogus (55...)


Skołowałam 1.77 km (0.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:

Siodełko

Piątek, 12 lipca 2013 · dodano: 21.07.2013 | Komentarze 0

nieustannie podnoszę sobie poprzeczkę robiąc coraz krótsze dystanse, takie dookoła bloku ;)
Kategoria Puma (...25)


Skołowałam 3.32 km (0.50 km teren)
h km/h
Maks. pr.:24.20 km/h
Temperatura:23.0

Fraszka Igraszka

Czwartek, 11 lipca 2013 · dodano: 11.07.2013 | Komentarze 0

Fraszka, bo lepiej sprawdzić przed wyprawą stan ziutkowych przerzutek (świeżo po regulacji, ale double check nigdy nie zawadzi ;P).
A skoro się jedzie w jednym celu, to czemu nie dorzucić drugiego (ot, zakup koncentratu pomidorowego dla domowego kucharza), a potem trzeciego (top secret) i paru innych jeszcze...

Zwieńczeniem całości cudny prezent od najważniejszych mężczyzn mego życia - Ziutelka Zwalerianka pulchra est!!!
Kategoria Puma (...25)


Skołowałam 14.84 km (1.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:35.97 km/h
Temperatura:25.0

FinishLine

Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 10.07.2013 | Komentarze 0

Podrzucić na Kalonkę Finish Line zapominalskiemu mężowi.
"Teściowanie" - mimochodem.
Kategoria Puma (...25)


Skołowałam 37.44 km (2.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:38.57 km/h
Temperatura:27.0

Placocel

Wtorek, 9 lipca 2013 · dodano: 09.07.2013 | Komentarze 0

placa oraz poplacowe celowanie w jelonkowe spotkanie - gadu około tematu wyjazdu, któren tuż tuż tuż

Kuzielanka może się czuć doinformowana :)
Jam zaś nagłaskała się jacusiowego kociaka - panie, wybacz, ale nie mam miejsca w obejściu dla czwartej futrzanej sztuki...
Kategoria Triki (25...55)