avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Skołowałam 28.47 km (0.50 km teren)
01:29 h 19.19 km/h
Maks. pr.:38.80 km/h
Temperatura:6.0

Nowa definicja kontekstowa

Wtorek, 8 lutego 2011 · dodano: 08.02.2011 | Komentarze 0

Nowosolna – Wiączyń – Eufeminów – Gałkówek – Witkowice - Małczew – Adamów – Eufeminów – Wiączyń – Nowosolna, czyli jedna z moich absolutnie podstawowych rowerowych przyjemności ;p

Oj, sporo się działo - mniej więcej do połowy dystansu ścigałam się z wiatrem z radosną piosneczką pod nosem, której melodia leciała tak: „se w pedałach siedzą jak diaboł espedki, przędą sobie przędą asfaltu niteczki, kręć się kręć korbelko...” Tak słodko i technicznie było aż do skrętu w Gałkówku, gdzie niestety (naprawdę i nieowołalnie NIESTETY) musiałam przeciąć wietrzny tunel spowodowany ukształtowaniem terenu. Jaaaaa pieeeerdziuuuu, ledwo przez niego przebrnęłam! Jak kocham mamusię, takiej walki o życie jeszcze z Konikiem nie zaliczaliśmy! Z kilkaset razy zlałam się potem, bo czułam każdą komórką ciała i każdym rąbkiem swej duszy (a czy ja posiadam duszę? a ile ona tych rąbków ma?), że kompletnie przestałam panować nad sprzętem i silny podmuch mną sobie za moment wyfiknie, szyderczo odwróci do góry pampersem. No cud mjut, że na tym odcinku nie dachowaliśmy (dobry Konik, grzeczny Konik)! Z tej całej mordęgi zdusiłam chętkę powrotu na łatwy szlak i w końcu, po ciężkim boju, wyjechałam na krzyżówkę w Witkowicach, gdzie ku uciesze samochodziarzy okazało się, że będę miała o wiele gorzej, bo aż do samej Nowosolnej idealnie pod wiatr. W mordę jeża! Wolałabym raczej połknąć nietoperza, ale jechałam dalej. W Eufeminowie do wiatru dołączył grad ;p Mało? Na Wiączyniu zaczęło zmierzchać...
Słów na to wszystko już brak, więc kończę ten pean w hołdzie Polakowi, który wynalazł rower na parę... nóg (tudzież nóg parę).

Apendyksowo zamieszczam nową definicję kontekstową jednego z moich ulubionych czasowników polskich. Niech ładnie zobrazuje mój obecny psycho-fizyczny stan:

„AŚENAIEBAUAM”

Jutro chyba wolne...
Kategoria Triki (25...55)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!