avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Skołowałam 31.74 km (10.00 km teren)
01:32 h 20.70 km/h
Maks. pr.:35.88 km/h
Temperatura:5.0

Łagiewniki

Piątek, 4 marca 2011 · dodano: 04.03.2011 | Komentarze 0

Niech już będzie, że trochę naściemniałam we wczorajszym wpisie na temat planowanego treningu wytrzymałości. Marzenia o lataniu to jedno, a prawo grawitacji - drugie.
Mój mózg musi być płaski jak szklany blat stołu skoro wyjechałam spod klatki z głębokim przekonaniem, że wykręcę jakieś 45-50 km. Wyszło jak wyszło. Wygląda na to, że jednak orientuję się w terenie jak ślepo-głucha blondynka na Saharze.
Do Łagiewnik miałam prosto pod wiatr, któren był tak jakby dął z większą mocą aniżeli wczoraj. Po drodze zapodałam sobie pod koła sporą łatę terenu, kilka asfaltowych fal i promienie słońca wprost na czółko. Na szczęście od Okólnej mogłam nieco schłodzić swój „nierówny sufit” i tak aż do podjazdu na Wódce, który wycisnął ze mnie siódme poty (ja cię jeszcze skurczybyku ujarzmię, zobaczysz!).
Rozczarowanie, jakie zafundował mi licznik próbowałam ostatkiem sił zniwelować dokręceniem aż do Byszew, ale na niewiele się to zdało. Stanęło na niespełna 32 kilometrach.
Co by jednak nie mówić i jakby sobie z polska nie ponarzekać, trzymam się tezy, wedle której ważna jest intensywność, a nie objętość, a że ta pierwsza była na przyzwoitym poziomie, to nie mam zamiaru drzeć sobie kłaków z głowy z powodu wyniku.
Po październikowym oszołomstwie i utwierdzeniu się w przekonaniu, że jak chcę, to wszystko mogę, w tym roku postanowiłam podejść do sprawy bardziej metodycznie i z większą pokorą wobec łosiowych wskazówek. Zatem jutro, dziewczynki i chłopcy, możecie sobie mną głowy nie zawracać, ciśnijcie po pedałach, niech Wam wyjdzie na zdrowie, wcale nie będę zazdrosna ;P Robię sobie wolne od Jakubka, co by pomachać hantelkami i sprawdzić ile kilosów tym razem uniesę na cyc (a trejner z pewnością coś extra dorzuci, bo zainwestował w kolejne 2 talerze po 10 kilo)
Dla odmiany wrzucam teledysk na dobry sen tudzież na energetyczny poranek. Kręcony w Łodzi. Mogłabym rzec, że prawie ładne jest to moje rodzinne miasto, zwłaszcza w takim anturażu. Skoro dookoła pełno syfu, to niech chociaż będzie estetycznie wyeksponowany. A poza tym jest to jedyny kawałek Pani A.M.J., jaki jestem w stanie bezwymiotnie wysłuchać (ot, zwyczajnie ładna melodyjka, ale i dobry motywator do bajkowania):


Sweet dreams!
Kategoria Triki (25...55)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!