avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Skołowałam 37.78 km (0.50 km teren)
01:34 h 24.11 km/h
Maks. pr.:46.90 km/h
Temperatura:20.0

szpice

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 29.07.2011 | Komentarze 4

Ano tak, wybrałam się zaliczyć szpice.
Bynajmniej nie mam na myśli zoofilnej przyjemności, lecz ukształtowanie terenu na Dąbrówce, Wódce czy Plichtowie. Po drodze trafiła się także Boginia.
Za mikre te okoliczne pagórki, zdecydowanie za mikre na moje szalone zamierzenia, ale cóż: „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”.
Wstępna symulacja górskiej trasy ułożona.
Sesję katowania podjazdów uważam niniejszym za rozpoczętą.
Będzie git, oby tylko mieć w najbliższych dniach sprzymierzeńców w postaci: względnej pogody, odpowiedniej ilości czasu wolnego przed sobą, a za sobą snu.
Tjaaaa, z tym ostatnim może być problem...miałam dziś śmignąć zaraz po robocie, a skończyło się na tym, że zdążyłam dziabnąć obiad i o:

Naprawdę nie mogłam sobie odmówić...
Wyszło się za późno/na za krótko/może nawet za mało intensywnie.
Kategoria Triki (25...55)



Komentarze
KOCURIADA
| 20:29 wtorek, 2 sierpnia 2011 | linkuj Mariusz, nie będę owijać w bawełnę - NIGDY nie machałam korbami w górskim klimacie :)
Ostatnio jednak ciągnie mnie tam jak wilka do lasu, ale kiedy zauważyłam, że MTB Marathon startuje we wrześniu z Międzygórza na Śnieżnik, to mi szczena opadła, łapy opadły, właściwie wszystko mi opadło...w efekcie czego fascynacja ustąpiła miejsca wewnętrznemu cykorowi :P
Ale spoko, moment najgorszego wahania już za mną, krążenie mózgowe wróciło, więc za tydzień wtoczę się na ten cholerny Śnieżnik i zostanę the happiest girl :)))
Jeśli chodzi o same starty w maratonach - jakby to ująć, Jakubek z pewnością dałby radę, ale czy ja też? Taka leciwa dama? Może gdybym zaczęła trenować 10 lat temu...I proszę, nic nie pisz o moich blogowych fotach - w końcu nie wszystko młode, co młodo wygląda :P

marusia
| 15:47 niedziela, 31 lipca 2011 | linkuj MTB Marathon -polecam. Sam planuję w końcu wystartować (mam opłacony jeden start już od zeszłego roku :P). Jakubek aż się prosi, by go przeciągnąć po jakichś górach. Po osprzęcie widzę, że ma chłopak potencjał i rwie się do zajęcia pozycji w sektorze startowym :) Ale decyzja należy do jego właścicielki :]

Aczkolwiek uważam, że słuszną taktyką jest taktyka "małych kroków". MTB Marathon uchodzi za najtrudniejszy cykl zawodów MTB w tym kraju (może dlatego tak niewiele kobiet tu startuje) -więc... może najpierw ten Śnieżnik i inne górki? Żeby Jakubek posmakował błota, kamieni i innych upierdliwości terenu, które po kilku godzinach jazdy mogą naprawdę odebrać chęć do życia.

Najgorsze to zniechęcić się do gór przez nieudany start w ścigu, lub nawet zwykłą wycieczkę. Choć może już jeździłaś po górach, a ja się tu niepotrzebnie wymądrzam :]
KOCURIADA
| 07:49 niedziela, 31 lipca 2011 | linkuj Też tak myślę :)
Przyznam jednak, że moje wczorajsze przypadkowe odkrycie (http://www.mtbmarathon.com/) studzi mój zapał do pracy........i go podgrzewa jednocześnie :P
Trening jak trening, ale najciekawsze są zawsze obserwacje wewnętrznych huśtawek emocjonalnych przed każdym tego typu (czyli nowym) wyzwaniem. Niezmiernie to lubię :)))
marusia
| 16:29 sobota, 30 lipca 2011 | linkuj Kierunek działań słuszny :) Im wiecej będzie potu na treningach, tym mniej krwi w prawdziwych górach ;]



Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!