avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Skołowałam 52.96 km (25.00 km teren)
02:38 h 20.11 km/h
Maks. pr.:48.91 km/h
Temperatura:23.0

X Tour de Kuwetonka

Sobota, 17 września 2011 · dodano: 18.09.2011 | Komentarze 4

Nie można o nas powiedzieć, byśmy były kosmicznymi szczęściarami ;P
Fakt, nawet kumpeli udało się dojechać na miejsce zbiórki (w tamtym roku uniemożliwił to flaczek) i nawet dostałyśmy się na miejsce startu X Tour de Kalonka bez żadniutkiej obsuwy, nawet sprawnie poszło nam pobranie formularzy, a także wypisanie ich oraz uiszczenie stosownej opłaty iiiii...i nawet wyruszyłyśmy na rajd nie myląc grupy, ale...było kilka ALE:
- koszulki rowerowe były mało urodziwe, więc z tego gadżetu zrezygnowałam
- gupie pypy pojechałyśmy w pierwszej grupie: tempem agonalnym na początkowych kilometrach (no taki fajny leśny odcinek, a myśmy się czołgały 10 na godzinę :/)
- na popasie dopadły nas kolejne grupy, co zaowocowało niezłym zamieszaniem
- z trasy czarnej zrobiła nam się szaro-bura, bo przewodnik nie nadążył z pilnowaniem czołówki, która wyprowadziła nas prosto na asfaltową trasę Niesułków - Brzeziny
- musiałyśmy się oderwać od grupy z racji braku zgody co do planu awaryjnego (no jak ja mam słuchać człowieka, który stwierdza, że nie wie co dalej, bo wyznaczoną trasą jedzie po raz DRUGI w życiu, więc najlepiej będzie zawrócić)
- kilka razy świadkowałam, jak zdezorientowani ludzie wybierali zły kierunek, co należałoby w kolejnych kalonkowych edycjach do-organizować (różne dziwne ruchy wykonywane były np. przed wjazdem do lasu janinowskiego, jadąc wzdłuż niego, na wjeździe na Buczek oraz na wyjeździe z niego w stronę Głogowca – sporo owieczek pomknęło prosto na Moskwę tracąc moim zdaniem najciekawszą część wycieczki krajoznawczej)
- oraz najważniejsze: zakosili mi rower! Co ja mówię, trzy rowery sprzątnęli sprzed mojego nosa! Nawet pieprzonych dziecięcych okularów rowerowych nie wygrałam w tomboli! ;)

Z drugiej jednak strony nie mam co narzekać, bo:
- słoneczko piknie przygrzewało mimo chłodnego poranka :)
- trasa czarna była wytyczona innym szlakiem niż w zeszłym roku :)
- na Ługach mogłam poćwiczyć skoki za napaleńcami :)
- pogadałam z kilkoma znajomymi oraz nieznajomymi :)
- wzdłuż janinowskiego lasu zaprzyjaźniłam się z Jurkiem L. Tym od poezji:
„Uczę się Ciebie, piachu
Powoli się uczę, powoli
Od tego uczenia trudnego
Raduje się nóżka i boli” :)
- po oderwaniu się od grupy, na Grzmiącej, nadrobiłyśmy z Ilo utracone v :)
- i tak sobie doginałyśmy przerażone, że przez to zagubienie w przestrzeni będziemy ostatnie, a tu surprise, niezdecydowany przewodnik naszej grupy dojechał pod Golgotę grubo po nas :)
- zalewajka była smaczna :)
- i zespół nie jechał tak bardzo po uchu jak w tamtym roku :)

Czarna się trochę po rajdzie wylegiwała:
X Tour de Kalonka © KOCURIADA

Kot-kotylion :)
Kategoria Triki (25...55)



Komentarze
KOCURIADA
| 06:57 poniedziałek, 19 września 2011 | linkuj Z "fajnością imprezy" nie będę polemizować, bo lubię takie rowerowe niespodzianki :P
Pixon
| 23:23 niedziela, 18 września 2011 | linkuj Ano właśnie wszystko wina nowych tras :D Co prawda w naszej czarnej grupie przewodnik nie nadążał za nami ;), ale i tak było fajnie. Jak to na TDK! ;]
KOCURIADA
| 22:13 niedziela, 18 września 2011 | linkuj Mnie takoż :)

A dlaczego był chaos? BO WYTYCZONO NOWE TRASY i nawet ja miałam w dwóch punktach mapki zagwozdkę :D
Pixon
| 21:43 niedziela, 18 września 2011 | linkuj Miło było poznać

Przyznaję Ci rację, straszny był chaos organizacyjny w tym roku
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!