avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Skołowałam 69.77 km (13.50 km teren)
h km/h
Maks. pr.:46.07 km/h
Temperatura:32.0

Madalenka w Rosanowie, niech się każdy o tym dowie, że to wielkie święto :)

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 06.08.2012 | Komentarze 0

Tak się ślicznie złożyło, że akurat dziś i akurat w Rosanowie (czyli nie za blisko i nie za daleko, lecz akuracik w sam raz dla mnie :P) stacjonuje moja licealna „bratanka”.

Pomknęłam więc do niej o samiuśkim poranku wyżywając się przy okazji na „zrogaconym” Jakubie.
Jak mnie tera ten mój bydlak ciąąąąągnie pod góóóórki...
Fiuuu fiuuuuuuu, och i ach, a zdarzyło się i ojojoj ;)

Jako że jestem pierwszorzędną fanką jazdy na czuja, nie omieszkałam zgłębić mało uczęszczane okolice – zwiedziłam więcej szutrowego Zgierza niźli zakładałam, a następnie jeszcze więcej piaszczystego Rosanowa...

Ostatecznie trafiłam jednak pod właściwą bramę ;)

A tam?

A tam, przerośnięty owczar Misza, tadaaaaam :D:D:D

Po wstępnym ugłaskaniu kudłacza, podaniu sobie wszystkich łap i wzajemnym wylizaniu mord, można było z lekkim sercem wybrać się na hamak.

Wspólnego bujania w obłokach nie było końca - w przód i w tył, z prawa w lewo, z lewa w prawo...noooo, robiłam co mogłam byle tylko było chłodniej ;P
Wyłyżeczkowałyśmy przy tym połowę pękatego arbuza, zmieliłyśmy ozorami ziarno nie zawsze sensownej mowy, po czym musiałam wracać do domu, bo czas nieco gonił.

O, jakżesz mi się kieeeeerrrrwa nieeee chciaaaaałoooo (transportować tego arbuza :P)

A jednak.
Nie było odwrotu.
Zwlekłam się z bujadła i ruszyłam nazad.

Mój wewnętrzny kompas równie kreatywnie co przed południem, acz mocno leniwie poprowadził przez Malinkę, Łagiewniki, Kiełminę, Dobrą i Dobieszków, ale...nie chce mi się o tym pisać :)
Było stanowczo za gorąco na cokolwiek poza machaniem nóziami a i tak ulgi żadnej...
W taki dzień przydałby się przysłowiowy murzyn z wachlarzem :D
Kategoria Yogus (55...)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!