
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj






Roczne wzloty i upadki:

Archiwalne myszkowanie:
- 2015, Czerwiec8 - 0
- 2015, Maj23 - 0
- 2015, Kwiecień15 - 0
- 2015, Marzec7 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad2 - 0
- 2014, Październik9 - 0
- 2014, Wrzesień16 - 0
- 2014, Sierpień20 - 0
- 2014, Lipiec18 - 0
- 2014, Czerwiec14 - 0
- 2014, Maj17 - 0
- 2014, Kwiecień17 - 0
- 2014, Marzec14 - 0
- 2014, Luty6 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik5 - 0
- 2013, Wrzesień9 - 0
- 2013, Sierpień22 - 4
- 2013, Lipiec24 - 0
- 2013, Czerwiec18 - 2
- 2013, Maj25 - 3
- 2013, Kwiecień17 - 4
- 2013, Marzec4 - 0
- 2013, Luty8 - 2
- 2012, Grudzień1 - 0
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik6 - 0
- 2012, Wrzesień13 - 2
- 2012, Sierpień20 - 6
- 2012, Lipiec17 - 3
- 2012, Czerwiec13 - 0
- 2012, Maj16 - 27
- 2012, Kwiecień21 - 10
- 2012, Marzec20 - 9
- 2012, Luty8 - 20
- 2012, Styczeń8 - 17
- 2011, Grudzień4 - 6
- 2011, Listopad8 - 4
- 2011, Październik4 - 10
- 2011, Wrzesień21 - 35
- 2011, Sierpień21 - 20
- 2011, Lipiec15 - 31
- 2011, Czerwiec19 - 54
- 2011, Maj22 - 56
- 2011, Kwiecień19 - 69
- 2011, Marzec26 - 33
- 2011, Luty12 - 17
- 2011, Styczeń11 - 11
- 2010, Grudzień2 - 3
- 2010, Listopad5 - 0
- 2010, Październik33 - 56
- 2010, Wrzesień16 - 29
- 2010, Sierpień22 - 2
- 2010, Lipiec8 - 0
- 2010, Czerwiec7 - 0
- 2010, Maj10 - 2
Wpisy archiwalne w kategorii
Puma (...25)
Dystans całkowity: | 3625.84 km (w terenie 354.50 km; 9.78%) |
Czas w ruchu: | 54:40 |
Średnia prędkość: | 20.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.93 km/h |
Suma podjazdów: | 5436 m |
Liczba aktywności: | 201 |
Średnio na aktywność: | 18.04 km i 0h 52m |
Więcej statystyk |
Skołowałam 23.04 km
(0.50 km teren)
00:55 h
25.13 km/h
Maks. pr.:47.15 km/h
Temperatura:25.0
JEST SUPER, SUPER SERIO! :P
Wtorek, 24 maja 2011 · dodano: 24.05.2011 | Komentarze 2
albo mam gigantyczne, uwarunkowane „nie-tym-o-czym-myślicie”, rozchwianie emocjonalne :)))No ale czemuż mam się smucić, skoro Jakub uleczon cudotwórczym dotykiem „pana Napoleona” z ulicy Kilińskiego? Koła się toczą prosto, hamule hamują kiedy chcę tego JA, a nie ich kaprysy i nawet przerzuty mistrzowsko podregulowane, więc nie pozostało nic innego, jak ślicznie podziękować za wykonaną pracę w tzw. „papierkach” i czym prędzej ewakuować się z miasta celem ćwiczenia interwałów w towarzystwie Dawka. Traf, a raczej teren, chciał, że były także podjazdy, bo wszystkie drogi prowdzą przecież na Nowosolski Wyż.
Uwaga, bo strzelam teraz jedną linijkę megalomanii, innymi słowy „auto-fajerwerk”: trzymałam się dzielnie na kole Contadora przez całą ucieczkę, so now You can call me „RuHano”
Ponadto Łosiu w bambuko przeze mnie był zrobion, bo zaliczyłam jedną z górskich premii jako pierwsza ;P
A na koniec chyba przestraszyłam Lukę oporządzającego gospodarę ;P
Się w sobie zakochałam bez pamięci
Kategoria Puma (...25)
Skołowałam 23.46 km
(0.50 km teren)
01:00 h
23.46 km/h
Maks. pr.:40.77 km/h
Temperatura:20.0
KICAK IS BACK! :)))
Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 0
Fajnd somfin niu, por fabor:
Małe białe a cieszy :)© KOCURIADA
Wreszcie zakończył się nowosolski slalom gigant uskuteczniany przy każdej chętce na zmianę „dorożki” :)
Mam zatem dwa pocieszne białasy :) Z samego rana odstawiłam nimi lansik na Pietrynie, której właściwie nigdy nie hołubiłam, ale że jest prawdziwym zagłębiem sklepów optycznych, zaś ja miałam nagłą potrzebę zakupu płynu do soczew, z którymi w trybie przyspieszonym muszę się przeprosić, bo nic, kruca, nie widzę w terenie przez swoje „NA-oczniaki”, to złożyłam sobie te dwa fakty (zagłębie oraz konieczność „W-oczną”) do jednej kupy i wyszło na to, że po dziewiątej ruszyłam Jakubkiem w stronę Ssss…syfu (Słońce też centralnie przygrzewało, nie neguję, lecz Sssyf był wyrazistszy).
Nad oczodoły przedkładam jednak sprawy techniczne, więc priorytetem była wizyta u bajko- mechanika. Człowieka dopadłam z tak zwanego polecenia. Pan sympatycznej aparycji, postury mikrej a z ducha wypisz wymaluj NAPOLEON. Wykonał 3 ruchy strategiczne:
Podszedł
Omacał
Zakręcił
a na koniec zawłaszczył więcej niźli przypuszczałam. Z charakterystycznym grymasem na twarzy orzekł, że oba (powtarzam ULALA OBYDWA) moje bajki zostały spartolone, przez co będę wydłubywać z sakiewki więcej diengów niż pierwotnie zamierzałam...
Bo:
Centrowanie kół x 4 = kuźwa RAZY CZTERY! No co za fajfusy w tych serwisach siedzą! Nigdy, już nigdy nie oddam rowerków z niepowołane łapska!)
Hamulce do regulacji x 4 = jw., tylko z jeszcze większym ładunkiem emocjonalnym na rzeczowniku „fajfusy”
Plus to, co wyjdzie w tak zwanym praniu = na samą myśl zwijam się z bólu, a „fajfusy” zamieniają się w te „które, jak kity gęsto świecą przy pasie litym” („Pan Tadeusz” ks.I)
Nic mi dzisiaj jednak nie było w stanie popsuć dnia, ponieważ: MÓJ KICAK IS BACK :))))))))))
Wreszcie jest za kim napiżdżać :)))) Krótko było, bo jegomość porusza się jak na razie „asekurancko” i wielce baczy na każdą nierówność pchającą się pod koła, ale jak już wyjechaliśmy z tej Świątyni Smrodu i Chamstwa (mowa o szanownym mieście UĆ), to była dla mnie przepyszna esencja freak’a (szkoda, że tak króciutko).
A wszystkie (z)dawkowe narzekania na spadek formy to, proszę ja Was, można o kant pedała potłuc!
Zasapałam się na 3 podjazdach jak wieloryb próbujący ewakuować się z plaży do oceanu, a i tak Łosiu poczęstował mnie odstawką.
Poczkej Milaczku, jeszcze kilka sezonów na mnie poczkej...Ty się starzejesz, ja młodnieję, w końcu zapanuje harmonia...
Kategoria Puma (...25)
Skołowałam 23.33 km
(1.50 km teren)
00:57 h
24.56 km/h
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:15.0
Siała baba mak nie wiedziała jak…
Czwartek, 21 kwietnia 2011 · dodano: 21.04.2011 | Komentarze 7
lecz dziad wiedział i jej wszystko opowiedział :)Ów fachowy instruktaż baba przerobiła następnie w swym kurzym móżdżku na wersję lekkostrawną, z której żaden chłop nica by nie zatrybił. Jednakowuż babie takowe działanie „deszyfrujące” majaczyło się bardzo pożyteczną grą wstępną do niecnych czynności, więc chwilunię na fotelu posiedziała, patrząc w sufit podumała, palcem w bucie pogrzebała…
I tak oto po kilkunastu minutach usilna próba zwijania blaszek mózgowych ostatecznie przełożyła się na samodzielny demontaż wysłużonych i wręcz znienawidzonych tiog w Kóóónie, a zapakowaniem w zamian nowiuśkich, gumą fabryczną „pachnących” Racing Ralphów :) Przez zmurszałą jak te tiogi babę.
I nawet zmieściła się w pierwszej połowie Wielce Ważnego Meczu, tadaaam! :D
Ofiary w ludziach – zero
Ofiary w dętkach, wentylach, szprychach i całej reszcie – zero
Ofiary w łyżkach – 2 (i żeby nie było, zaznaczam, że osobiście uśmierciłam tylko JEDNĄ z nich)
Doprawdy, ani najstarsi nizinni gorole ani najfilozofniejsi fifozolowie, a nawet sam proboszcz z najbliższej parafii pod wezwaniem Świętego Karola W. nie wiedzą, dlaczego do stu pierunuff dopiero teraz dźgnęło mnie na grzebanie w rowerowych flakach, skoro to sama przyjemność…
Wstydź się kobito!
Powyższe działo się wczora z wieczora, a dziś z rana pomknęliśmy przez Kopankę na Boginię (zwiedzić czarną dziurę trasy maratonu ;P), by na koniec szumnie zajechać pod dom od strony Plichtowa. I calutki czas nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że Konik unosi się Racing Ralphami jakieś pół centymetra nad asfaltem. Znaczy się - zakupy niebywale udane :)
Ale przednie kółeczko do centrowania :( Wie kto może w eterze, jak mam się z tym fantem uporać?...
A na pożegnanie song dla Tiog (rozstaję się z Wami bez żalu, kochanieńkie):
Over the times we've shared
It's all blackened out
Kategoria Puma (...25)
Ziutkowy spontan o zachodzie słońca (czyli jak się skutecznie dobić)
Wtorek, 19 kwietnia 2011 · dodano: 19.04.2011 | Komentarze 2
Aby ten wpis miał sens, musiałam dodać kolejny rower :PW końcu nic w tym złego, że skoro swego czasu wielokrotnie odstępowałam Konę, to w zamian wypuściłam wieczorem na wybieg Treka :D
Oj, jaki on był wyposzczooooony!
Kolejne doświadczenie sprzętowe zebrane – myślałam, że ten Łosiątkowy rower to leciwy wałach, a tu kolejna niespodzianka :) Leciuteńka rama, na zakrętach idzie jak marzenie, nowiutkie smart samy o całe niebo szybsze od moich konikowych tiog, no i ta prosta kiera na byka zrobiona - po prostu „CUT MJUT”!!! Jeśli miałabym się czegoś czepiać, to tylko głęboko biorących hamulców, symbolicznie działającego amora i tego malowania ni w pipe ni w oko (no nic a nic ten odcień czerwoności nie współgra z moimi turkusowymi ciuszkami, a fuj!)
Przy okazji tego spontana obrodziłam w kolejne pomysły na tunning Jakubka, hehe
A z Treczkiem będziemy się zaznajamiać do maja, ile się da (albo ile nam dadzą :P)
I jeszcze jedna uwaga – ilekroć dziecięciem będąc nie mogłam sobie z czymś poradzić i zaczynałam marudzić szukając winnego wszędzie byle nie w sobie, słyszałam od Tatka niezmiennie ten sam tekst „tak, a woda była za rzadka zaś gówno za gęste”. No to będzie apostrofa: „Tatek, mów se co chcesz, ale czasami naprawdę tak właśnie jest”.
Na totalnej zrypie wydusiłam z Treka średnią, której za chińskie Chiny nie mogę wymodzić bez podmęczania nóg nawet na Jakubku. Kuźwa, a może to jednak ten Nobby N, a nie ja? ;P
Temat do sprawdzenia.
Kategoria Puma (...25)
Skołowałam 13.53 km
(1.50 km teren)
00:35 h
23.19 km/h
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:10.0
Fraszka
Sobota, 2 kwietnia 2011 · dodano: 02.04.2011 | Komentarze 0
Przez pierniczone zawodowo-gospodarskie obowiązki nie mogłam sobie pozwolić na nic więcej ponad poranną fraszkę. Za to po powrocie do domu zorientowałam się, że inni nieźle się dziś do południa napracowali, za co z całego „orzełko-serduszka” dziękuję. Mój dzień stał się lepszym i już mi nie straszne 8h pracowej nudy :) A oto rzeczony wywoływacz dobrego humoru (już tylko miesiąc do wyprawy, YUPI!!!):
Karolinki 2011© lobotomik
Sieku, nazwa fantastyczna, plakat piorunujący :))) Mam cichą nadzieję, że koszulki z nadrukiem, które dla nas szykujesz, będą typowo rowerowe, koniecznie z kieszenią na plecach, bo gdzieś przecież muszę zmieścić kremówki na drogę a i różaniec dobrze byłoby mieć w trasie cały czas pod ręką…
A za samowolne „wykorzystanie wizerunku” (wprost nie mogłam się powstrzymać!) stawiam Ci dzisiaj piwo :D
Kategoria Puma (...25)
"Byt realnie istniejący", czyli rozterki Kocuriady
Sobota, 26 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 2
„Moj Milaczek” Jakubek śmiga wreszcie w „ikstekach” i nie mam zamiaru ukrywać, że jest niefaaaajnie. Kaszanka była zaś z najgorszego przerobu i w ogóle czuję się przez serwismenów wydymana na wszystkie możliwe strony świata :((( Spodziewałam się, że istota/to ontos on/jakubkowość sama w sobie (niepotrzebne skreślić) zostanie NIENARUSZONA. I zawiodłam się okrutnie :((( Ideał sięgnął bruku!!! Płaczę teraz po kątach, nie mam w ogóle apetytu, a do jazdy zabieram się jak do jeża.A wszystko przez to nieproszone COŚ!! Ujmując rzecz ściślej i bardziej obrazowo, jakieś niewygolone i zapewne niedomyte (o zgrozo!) męskie dupsko przewiozło się moim cudeńkiem, tak więc JAKUBEK NIE JEST JUŻ TYLKO I WYŁĄCZNIE MOJĄ WŁASNOŚCIĄ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czy naprawdę nie mogli poczekać na mnie do wykonania jazdy testowej???????? Gdybym tylko jorgnęła się wcześniej, ten kto mi poczynił taką „usługę” nie miałby po co wracać do domu - bez żenady powiesiłabym za jaja na najbliższym przysklepowym dębie, a niech cierpi tak jako i moje serce skręca się teraz z bólu. To już drugi dzień od „wypadku” a ja nadal nie mogę się z tej tragedii otrząsnąć i co minutę zadaję sobie to samo pytanie: „czy J. jest jeszcze hetero czy już zmienił swe zdanie???”
A tak ogólnie, to poza tym drobnym szczególikiem spędzającym mi sen z powiek, gitarra gra na full basach. Jakubek po całości wychuchany, wsjo kręci się jakby samo z siebie i aż miło klikać palcem po tak wyczulonych szimankach :P Tu i ówdzie sprzęt jeszcze popiskuje, ale jesteśmy przecież w fazie dotarcia, więc za jakie 100 kaemów, będzie spoko loko git majonez i baryłka wina. Cała droga nasza i zasmażka :)))))
Więcej uwag nie mam :P
Kategoria Puma (...25)
Skołowałam 8.36 km
(0.50 km teren)
00:26 h
19.29 km/h
Maks. pr.:29.60 km/h
Temperatura:5.0
SYMBOLICZNE 8KM NA CHIŃSKI ROK ZAJĄCA
Piątek, 25 marca 2011 · dodano: 26.03.2011 | Komentarze 4
Symboliczne z kilku powodów :)Albowiem dzisiejszym późnym popołudniem etapami wracali do ciepłego matecznika dwaj synowie marnotrawni. Ci sami, którzy w ciągu kilkudziesięciu ostatnich godzin siłą zażywali uroków serwisowych dopieszczeń :P W ogóle nie było czasu na kręcenie, więc tak na chybcika, po zmroku, zapuściłam się za fermę strusi i nazad do domku. Miałam się powstrzymać z tym testem do jutra, bo znowu czuję, jakoby franca jaka wredna ładowała się na moje gardło, ale...no ale co? Wpadłam prosto z serwisu do chaty, na moment przysiadłam, spojrzałam i...nie wytrzymałam :D
Konik fju fjuuuu, całkiem niezły pimp się z niego zrobił (doczekał się bidulek apgrejdu po 7 latach użytkowania), a i Jakubek dąży uparcie do grupy XT, więc ...
No więc, jak to się mówi, nie miała baba kłopotu, to ma teraz niezły placek, nie przymierzając świeży krowi placek na głowie, bo lampi się to na prawo, to znów na lewo i sama nie wie, którego bajka dosiadać najpierw...
Ostatecznie poszłam za głosem sumienia i dałam prym starszyźnie.
No kurde balans, już po kilkunastu metrach uznałam, że chiba padłam trupem na widok wyremontowanych Synalków, bo ta gładka jazda odbywa się w rowerowym niebie!!!!!
Jeszcze tylko podmieni się oponki, pierdziachnie jaki stylowy bagażnik na sakwy i można będzie wyprawiać się z Qniem w świat!!!
Juterkiem zaatakuję Jakubiszona :D Z tej podniety pewnie w ogóle nie zasnę, posikam kołdrę z przedwczesnej radochy, o! i znowu mam w brzuchu motyle...
A Łosiowi dziękuję serdecznie za suport podczas całej akcji, spisał się chłop naprawdę na medal. Szkoda tylko, że walnął się ciutenieczkę w obliczeniach i z dwóch zer na super niskich obrotach, wybuliłam grubo ponad trzy zera. Tjaaa...
Ale spoko, się pracuje, to się jakoś odharuje. I to byłoby właśnie to nawiązanie do liczby 8 z tytułu posta do chińskiego nowego roku (po naszemu 2011), któren to okres stoi ponoć pod wielkim znakiem dobrej passy finansowej, hehe (Obyś nadchodzący wielkimi skokami Kwietniowy Zającu był w tym roku wyjątkowo szczodry, bo jak nie, to „ja Cie osobiście poźre”!)
No dobra, nie ględzić, nie zawracać sobie bani przyziemnymi głupotami, ino skakać z ukontentowania! W końcu nie ma to jak dotknąć dwóch aniołów za jednym zamachem :D
:D:D:D:D:D:D:D:D::D:D:D:D:D::D:D:D:D:D:D::D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D
A mjuzy dziś nie byndzie, bo jeszcze nie narodził się geniusz potrafiący oddać moje obecne glisandyczne emocje powodowane rozmarzeniem na temat Brand New Old Bikes stojących TUŻ przy moim łóżku :D A idę znowu pomiziać im korbki...
Zamiast napadu na uszy, będą więc sztuki plastyczne, o takie:

Quń cały szczęśliw z deorek :)© KOCURIADA

Jakby nie patrzeć, Konik skoczył w nową epokę :)© KOCURIADA

są powody do mruczenia :)© KOCURIADA

jakubkowego szaleństwa czar© KOCURIADA
Kategoria Puma (...25)
Skołowałam 2.70 km
(0.50 km teren)
00:10 h
16.20 km/h
Maks. pr.:24.60 km/h
Temperatura:4.0
eXTra rekord! :P
Środa, 16 marca 2011 · dodano: 16.03.2011 | Komentarze 7
łiiii, właśnie pobiłam rekord minimalnego dystansu – tyle właśnie wynosi trasa „do i z” najbliższej piekarni :DTAAAKI „ujazd” trzeba zwieńczyć celebrą odpowiedniego kalibru, co niniejszym uroczyście czynię:
Koniku mój Ty najdroższy! W podzięce za kilkuletnie niesienie po świecie tyłka Kocuriady (a także odwłoków inszych zwierząt) otrzymasz niebawem w tak zwanym spadku po dziadku, czyli swoim szybszym bracie kilka........ubranek :D Cieszysz się??? (oj tam, dobrze wiem, że to jak z second handu, ale naprawdę są markowe i PRAWIE nie znoszone! Nie marudź! Bo nie wyjedziesz na litewskie łąki!!!)
Jakubku, mój Ty najmilejszy! Za Twoją Biel i za Twój Błękit, za to żeś taki dla mnie wyrozumiały w piachu i po kamorach, niebawem zrobię Cię na bóstwo i zostaniesz „maj only & eXTra killing maszin”, boooo...wyobraź sobie, że już SĄ! DOTARŁY CAŁE I SZCZĘŚLIWE, że będą przez nas deptane, kręcone, dociskane i mielone :D Najładniejsze z naszych nowych zabaweczek:

"dla kotów, które żyją pełnią życia"© KOCURIADA

"Twój kot kupowałby XT"© KOCURIADA
ale na razie to Ty sobie na nie tylko popatrz, albowiem kieszenie mam dziurawe i puste, więc serwis musimy odłożyć na „AŻ ZA KILKA TYGODNI”
:(((((((((((((((((((((((((((((
Nie paniiiiikuj, piekarnia jest wyjątkowo blisko, do tego zapanowała ogólnonarodowa moda na poszczenie, więc umyśliłam sobie dzisiaj w nocy, że jeśli pojeździmy przez najbliższe dni o samym chlebie i wodzie, to może uda się jakoś ten termin przyspieszyć...
No więc, jak? Pasi Wam, chłopaki?
Kategoria Puma (...25)
Rozjazd...
Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 12.03.2011 | Komentarze 4
na spokojnie:Artystycznie ujebawszy się błotkiem w lesie dotarłam nieco spóźniona do baru "Pod Modrzewiem", więc skromny doktorski toast "mię żę był ominął".
Nic to, za tydzień zrobimy powtórkę z rozrywki :)
Herbatka z szarlotką prima sort i w ogóle cały wypad udany, z pogaduchami w miłym towarzystwie L&L. Dzięki Ludzieńki! Do następnego zjazdu piwnego! :)
Kategoria Puma (...25)
Po cimku
Piątek, 11 marca 2011 · dodano: 11.03.2011 | Komentarze 0
Drzewostan za oknem przestał się groźnie gibać dopiero po zmierzchu, więc nie zastanawiając się zbyt długo ruszyłam na kalonkową rundkę.Cel misji: wypróbować najświeższą inwestycyyję, czyli spodnie łoterpruw&łindstop. Co prawda „nadupnik” jest typowo narciarski, ale jak się okazuje, idealny także i do celów rowerowych. Super! Doczekałam się! :D Koniec jęczenia przydatków, finito trzeszczenia w kolanach i stop dla paląco czerwonych ud!
Na liście zakupów ostał się ino jeden punkt, który odhaczę na jesieni – ebay’u szykuj się! Mam zamiar niecnie Cię wykorzystać, albowiem moje stopy nie przeżyją kolejnej zimy bez onucy z prawdziwego zdarzenia! A rowerować się chce już całorocznie (i kto by pomyślał???).
A tak w ogóle, to mimo kapuśniaczka jechało się znakomicie i komfort termiczny przywodził na myśl letnie nocne eskapady na siekową działkę. Tak, leeeetnie!!!
Do tego stopnia odleciałam w te wakacyjne klimaty, żem w drodze powrotnej przeoczyła skręt do domu, hehe
Kategoria Puma (...25)