avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Skołowałam 0.00 km (0.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:

TRIKI W SAM RAZ NA ŚREDNIE WYNIKI

Środa, 5 maja 2010 · dodano: 21.09.2010 | Komentarze 0

Triki - prawdziwy mistrz cwaniakowania - cały czas siedzi na kole, ale nigdy nie wychodzi na zmiany :) Strategia raczej opłacalna, bo zdążył się już dorobić naszego ciepłego domku, smakołyków na zawołanie, czułości i miziania oraz po balkonie szperania.
Kot, który sam nas znalazł:

Triki © KOCURIADA


Kilka słów od Trikosława:

“You can call me Tricky, oł jeeee...
Lowelas ze mnie pierwsza klasa, no w całej wsi nie ma lepszego! W okresie dojrzewania okolica aż huczała od plotek na temat moich miłosnych podbojów i gdyby nie to, że pewnego razu zapuściłem się za daleko w teren, do tej pory leżałbym sobie błogo przy basenie najbardziej wypasionej willi i przebierał w kociczkach jak w ulęgałkach... Zawiódł mnie jednak wewnętrzny dżi-pi-es i od roku pomieszkuję po kątach w małym M. Dobrze, że chociaż jest kogo walić po mordzie, a i pomilaczyć się od czasu do czasu z nimi wszystkimi można... Jeszcze parę miesięcy temu to żałowałem wręcz przeokropnie, że feromony przywiodły mnie do tej Białej z ostatniego piętra, przez co zostałem uwięziony na tak małej powierzchni. A prosiłem, błagałem, wyyyłem na całą klatkę schodową: „sezamie otwórz się”, lecz ani myślała zaprosić mnie na wolną chatę. W akcie desperacji zrobiłem nam obojgu na złość i wprowadziłem się piętro niżej, do takiej filigranowej niewyżytej czarnulki. Oj, chętnie byśmy sobie dłużej pomarasili, ale Ludziska siłą zaciągnęły mnie do chirurga, który szybko sprawił, że całkiem „odejszła mi” ochota na wszelkie czułości...Jeno pociąg do wolności się we mnie ostał, więc jak akuratnio przemykam obok drzwi wejściowych, to lubię je ciutkę posmakować ząbkami (i jestem przekonany, że robię to tak sprytnie, że pewnego dnia wygryzę sobie przepustkę na wielki świat, a Duzi będą mnie szukać jak wiatru w polu, bo oni to naprawdę mają jakiś mental disorder i w ogóle niewiele rzeczy zauważają)
Wracając jednak do sił napędzających - w przyrodzie, jak to mówią, nic nie ginie, więc chybcikiem poszukałem zastępnika miłości, nowej pasji w swej ograniczonej egzystencji. Od tej pory najnaturalniejszym środowiskiem mego żywota stała się kuchnia, a w szczególności dwukomorowy zlew ;D Och, jak mi tam dobrze było, jest i po wsze czasy z pewnością będzie! Jakie tam pyszności można wywąchać...jakie smaczne kąski zlizać...no i wreszcie, jak tam zajebiście wygodnie! Spoczywałem w tej cudnej aurze tak często i gęsto, że zanim spostrzegłem, wyrósł mi całkiem pokaźny bebeluszek (no dopraaaawdy, to nie przesada, własnym ciałem poświadczam, że kilogramy biorą się z powietrza). Dyndał mi ten obciążnik przy bieganiu słodko na boki, a przy skakaaaniu...była mowa o jakimś skakaniu?...hmmm, no w każdym razie, od niedawna zacząłem podrzucać swym ciałem nieco zgrabniej, bo przecież nie tylko Duzi fundują sobie dietkę ŻP ( a ta historyjka o tym, jakoby sami nauczyli się w końcu pilnować, bym nie pakował siekaczy do misek kompanów to jedna wielka ściema i nie należy w nią wierzyć).
Z efektów tych wszystkich odchudzających zabiegów i tak właściwie nie jestem zadowolony, albowiem jak brykam swawolnie po pokojach, to ta marna pozostałość, ta wstrętna długaśna „firanka” rozkoordynowuje moje ruchy i wszyscy dookoła z tego brechtają :( Dlatego też chciałbym oficjalnie poprosić, abyście się jednak nade mną zlitowali...poproszę karnet do chirurga plastycznego... Będę jeszcze kochańszy niż dotychczas, obiecuję. Pliiiiiiiz, no taki puchaty jestem, tak ślicznie Wam piukam o każdej porze dnia i nocy, no sami powiedzcie...
Jeszcze nie zadziałało? To pomyślcie, jaki ja dysonans poznawczy funduję Waszym gościom, gdy witam ich „ą fas” swoimi napompowanymi bicepsami godnymi pozazdroszczenia przez samego Pudziana, a potem ustawiam się bokiem do miziu miziu i klops...Wstydźcie się za mnie, ciuś ciuś...
Poza tym, że nikt tak jak ja nie potrafi się przymilać celem realizacji swych mniej lub bardziej tajemnych zamierzeń, to jestem łagodnym głupiutkim Tygryskiem, na którego wołają Sriki Triki Piki Miki (iście hrabiowski ten tytuł, nie sądzicie?). Mam kilka ulubionych rytuałów, że wspomnę choćby o nieustannym pakowaniu się pod ludzkie nogi, aby w końcu zauważono moje kaloryczne nienasycenie, czy też o wspinaniu się na kolana Dużej zawsze w momencie, gdy buszuje po najlepszym portalu rowerowym, czyli bikestats (to jak, będzie zrzutka na mój karnet? ;P), tudzież o zaszywaniu się w różnych, niekoniecznie nadających się do tego miejscach...
No i nikt, nawet sam Święty Yogus nie pozuje tam ślicznie do zdjęć jak ja, o czym przekonać możecie się sami oglądając poniższe fotki:

To dla Was jestem taki śliczny i fotogeniczny © KOCURIADA


Nawet jak mnie budzicie o 4 rano na śniadanko... © KOCURIADA


po którym muszę długo czekać na kawę...no nie ogarniam swych myśli, kompletnie nie pamiętam, co chciałem miauknąć ... © KOCURIADA


O! Kawa już chyba działa, bom wpieniony, że cuś mi tu bezczelnie pod nosem fruwa... © KOCURIADA


Już wiem, przypomniałem sobie - miałem po prostu pokazać, jak bardzo potrzebny mi zabieg plastyki powłok brzucha © KOCURIADA


No nie widzicie, jak ja Was mocno kocham... © KOCURIADA


Błagam, spełnijcie moje marzenie, a obiecuję, © KOCURIADA


że całymi dniami będę grzeczniutko siedział za roletą... © KOCURIADA


albo w koszu, jeśli wolicie, choć... © KOCURIADA


...choć sam wybrałbym miejsca zdecydowanie przytulniesze... © KOCURIADA


...o możliwie najgładszych powierzchniach... © KOCURIADA


...a najlepiej jak trzeba się wykazać inwencją... © KOCURIADA


No proszę, proszę, proooooszę.... © KOCURIADA


Na wszystkie myszki przyrzekam, że nie tknę już żadnej tektury... © KOCURIADA


...i nie będę już właził za kwiatki... © KOCURIADA


Zrezygnuję nawet z łażenia w te i nazad przez tunel... © KOCURIADA


I nie opuszczę Was aż do...(zabiegu ;P) © KOCURIADA


Teraz, to chyba już nie macie żadnego wyboru..."


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!