avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Skołowałam 53.24 km (1.50 km teren)
02:32 h 21.02 km/h
Maks. pr.:47.30 km/h
Temperatura:

Grześki, twaróg i kasztany, czyli był urlop od pracy a teraz będzie urlop od urlopu :(

Niedziela, 26 września 2010 · dodano: 26.09.2010 | Komentarze 4

Najpierw Szarym Konikiem leniwe pędzenie pod Srela na spotkanie z Ilo, a potem jeszcze bardziej leniwe pogaduchy w "parku" (nie bójmy się wielkich słów, o tak!) na Janowie przy "słodkim" akompaniamencie zawodzeń wiernych z pobliskiego kościoła (momentami miałam wrażenie, że siedzimy pod jakąś ubojnią). Po obgadaniu wszelkich spraw ważnych i mniej ważnych (czytaj: wspólnych znajomych, ich mężow, matek, żon, kochanek, a także dzieci, dzieci tych dzieci, ich prawnuków oraz sąsiadów tychże prawnuków) wykonałam szybki telefon do Łosia z pytaniem, o której i gdzie możemy się spotkać? Usłyszałam: "no ja nieeee wieeem" (standardzik ;D). W końcu się jakoś udało ustalić szczegóły.
W drodze na umówione skrzyżowanie dzielnie upolowałam 2 Grześki normal i mineralną mini. Na maliny niestety kaski brakło, ale za to była na twaróg.
A potem było wspólne kręcenie po ojczystych terenach, czyli KPWŁ. Przy tej okazji trafiło się łapanie resztek lata

Efekt polowania na słońce i lato, będzie do czego wracać zimowymi wieczorami © KOCURIADA


i początków jesieni,

Przedśpiew jesieni w Ksawerowie - coraz trudniej napotkać tak dopieszczone stare zagrody © KOCURIADA


I kolejna fota tej samej chatki - zbliżenie na pelargonie w oknach, a w ogródku dalie i gigantyczne aksamitki :D © KOCURIADA


jazda pod ten cholerny wiatr, ale i z jakże przemiłym wiatrem, zbieranie kasztanów i lekki deszczyk na końcu Pszenicznej w Wódce.
W moim Szarym Koniku niestety zalęgło się całe stado myszek i co i rusz popiskują o papu. Trzeba im porządnie napaść brzuchy smarem, bo inaczej nie uwolnię się podczas jazdy od mantry "to ne jest Jakubek, to ne jest Jakubek, do jasnej ciasnej na tym się już nie daje jeździć!". A mantra ta wyjątkowo silna i obezwładniająca, gdy się ma w trasie widok na taki oto cud techniki:

Eliksir młodości, czyli tyłek Łosiowej Expertki (chętnie oddam w dobre ręce, bo jestem zazdrosna o laski bez zahamowań) © KOCURIADA


Przy takiej Konik odpada w przedbiegach :(
Kategoria Triki (25...55)



Komentarze
KOCURIADA
| 05:20 środa, 29 września 2010 | linkuj chwal i naśladuj :) a może by tak zwołać się...i większą grupą...gdzieś jakiś krucyfiks....hę? ;)
lobotomik
| 10:32 poniedziałek, 27 września 2010 | linkuj a to co innego - zbożnie i patriotycznie. tylko pochwalić i próbować naśladować
KOCURIADA
| 07:30 poniedziałek, 27 września 2010 | linkuj no pewnie, że tak - najczęściej do niedzielnej mszy...
lobotomik
| 17:36 niedziela, 26 września 2010 | linkuj Pięknie, pięknie - Ty w ogóle zsiadasz z roweru?
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!