avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Skołowałam 129.24 km (30.00 km teren)
h km/h
Maks. pr.:65.19 km/h
Temperatura:

Popo pogo - 5

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 0

Igliczna-ppoż do Międzygórza-Nowa Wieś-Goworów-Międzylesie-Lesica-Niemojów-Bartosovice-Niemojów-Rudawa-Mostowice-OrlickieZahori-Destne-Sedlonov-Olesnice-Zieleniec-Lasówka-Młoty-Wójtowice-Nowa Bystrzyca-Stara Bystrzyca-Bystrzyca Kłodzka- Pławnica-Idzików-Marianówka-Szklary-Igliczna

Przełęcze: Pod Uboczem (730m)

Kobiece aberracje w żaden sposób nie powinny zmieniać naszych zamierzeń – co do tego byliśmy o poranku zgodni. Powtórzę dla pełnej jasności przekazu: „o poranku” :D

Zjazd do Międzygórza już na starcie dał popalić moim ryncom i nogiom (kompletnie zapomniałam o tej przyjemności z zeszłego sezonu :P). Po opuszczeniu miasteczka było nieco łatwiej, aczkolwiek za Kocurowym Zboczem doszłam do wniosku, że muszę zrobić przegląd amorka.
tam se dzisiaj pojedziemy :) © KOCURIADA

tam se kiedyś pojedziemy :) © KOCURIADA


Taaaak, tam se kiedyś pojedziemy, ale do głowy mi nie przyszło, że nastąpi to jeszcze z tym roku (na razie o tym sza... ;D).

Polna koniczyna pachniała pod tymi wzgórkami nieprzeciętnie, więc naćpałam się prawie do utraty przytomności...
droga na Międzylesie © KOCURIADA


Nie da się nic ukryć, oddalam się od Iglicznej, a „będzie trzeba jakoś wrócić” - kołacze w czeluściach mej potylicy

Igliczna - mistrzyni tzreciego planu ;) © KOCURIADA

widać Międzylesie :) © KOCURIADA


W Międzylesiu przystaneczek na męski rzut okiem na mapę. Jako baba zaczęłam rzucać gałkami gdzie indziej. O proszę, znalazłam idealną wizualizację mego stanu ducha:
ryje, mordy, paszcze... © KOCURIADA


No tak, trzeba być doszczętnie zrytą świnią by rzucać się na podjazd z Międzylesia pod Bochniaka. Dziękowałam wszystkim świętym i wyklętym, że urodziłam się debilką. Przy okazji wspinaczki znowu postudiowałam opisy tras mtb, „tu giga, tam mega”. Jak na debilkę przystało pojechałam prosto - na Lesicę :P
I dalej jeszcze prościej, bo do Bartosovic, gdzie dobrzy bracia Czesi wybudowali kilka knajp kuszących piwem.
No to lejemy Budvar w Pension pod Hruszką w bardzo miłym towarzystwie Reksia:
czeski Maks pod Hruszką © KOCURIADA


Następnie pakujemy się na polską drogę śródsudecką. Piknie jest :D
A ten kościół to se kiedyś kupię i przerobię na chałupię:
Kostel © KOCURIADA


Po lekkich interwałkach zaczynam czuć pustkę w żołądku...głośno komunikuję ten stan, lecz komuś wiater za bardzo szumi, więc jedziemy i jedzieeeemy...

na którymś zakręcie © KOCURIADA


Wreszcie jest cywilizacja!!! Ino nie ma gdzie usiąść, bo wszystkie miejsca zajęte :( Na czekaniu zmitrężyliśmy jakieś pół godziny...i kolejną godzinę na pełen cykl konsupcyjny:
palacinky se zmarzlinou :D © KOCURIADA


Pyszne były te palacinki se zmarzlinou...jak one niesły, jak one wspomagały, jakiego pałera one dawały...na zjeździe w Zieleńcu wykręciłam ponad 65km/h i śmiem twierdzić, że bez spożycia palacinków nie byłoby tego efektu ;P

widok na Duszniki Zdrój © KOCURIADA


Power powerem, turbodoładowanie turbodoładowaniem a powrót i tak wyszedł o zmroku...

dobrej nocy horki! © KOCURIADA


Podsumowanie dnia:
Kobiece aberracje w żaden sposób nie powinny zmieniać naszych zamierzeń – co do tego byliśmy o poranku zgodni. Powtórzę dla pełnej jasności przekazu: „o poranku” :D
Teraz dodaję, że o zmierzchu także się z tym zgodzam :D:D:D
Kategoria Yogus (55...)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!