avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Triki (25...55)

Dystans całkowity:12299.10 km (w terenie 1606.00 km; 13.06%)
Czas w ruchu:224:02
Średnia prędkość:21.73 km/h
Maksymalna prędkość:60.60 km/h
Suma podjazdów:22238 m
Liczba aktywności:320
Średnio na aktywność:38.43 km i 1h 44m
Więcej statystyk
Skołowałam 41.78 km (5.00 km teren)
01:54 h 21.99 km/h
Maks. pr.:44.30 km/h
Temperatura:

Kryzys wieku średniego i The Cure na niego ;D

Sobota, 16 października 2010 · dodano: 16.10.2010 | Komentarze 2

Znacznie lepiej, mimo braku snu :) Może dlatego, że aura była dziś nader łaskawa, a syndrom niespokojnych nóg nawet w pracy nie dawał o sobie zapomnieć? Tylko morale nieco osłabione, ale i z tym jakoś się uporałam odgrzewając audiokotlety z młodzieńczego okresu "burzy i naporu". Wystarczyły 3 rundki x 3 kawałki The Cure odsłuchane oczywiście przed wyruszeniem z domu, albowiem takie to już ze mnie straszne dziwadło nie znoszące żadnych zakłóceń i rozpraszaczy podczas kierowania czymkolwiek. Wybór zatem padł na następujące Kjuraski, koniecznie w podanej poniżej kolejności:
Fight :)
Never Enough :)
Hot! Hot! Hot! :)
Kto zna, ten wie, do czego zdolny jest taki mix ;)
Swoją drogą, kto by pomyślał, że to właśnie Oni będą w stanie odpędzić kryzys wieku średniego i rozproszyć mgłę jesiennej deprechy przeobrażając ją w pochód pierwszomajowy z naczelnym hasłem "Kobiety na rowery!" ;p
Porypana jestem ;p
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 32.07 km (3.00 km teren)
01:36 h 20.04 km/h
Maks. pr.:41.88 km/h
Temperatura:

No bez jaj ten tumiwisizm! :)

Piątek, 15 października 2010 · dodano: 15.10.2010 | Komentarze 0

No całkiem bez jaj to dzisiejsze jeżdżenie :) Wstawanie któryś raz z rzędu o 4 rano daje się jednak świadomości mocno we znaki, na dokładkę jeszcze istna rzeź fitnesowa, którą dopiero co sobie zafundowałam, a która ma trwać calusieńki boży rok (nie ma mowy bym jej zaprzestała, była zbyt kosztowna!), ech, szkoda słów....Chyba zbyt wiele od siebie wymagam...
Po dzisiejszym powrocie z roboty ogarnął mnie prawdopodobnie najgorszy z możliwych tumiwisizmów i byłam już naprawdę baaardzo baaaardzo blisko rezygnacji ze swego ambitnego planu codziennego październikowego dosiadania Dżakubka. W mych oczach tlił się obłęd, mózg przyćmiony na maxa, tylko papu i lulu mi się chciało. No ale papu trzeba było upolować samodzielnie, a łózio sprytnie przejęły futrzaki, więc nie miałam żadnego argumentu na swoją obronę :(
Wyjechałam, jednakże tylko i wyłącznie po to, by całkiem smacznie pospać sobie w pozycji siedzącej lekko pochylonej do przodu ;D Autentico!!! Po raz pierwszy w mej (dodajmy koniecznie choć jedno słowo szczerości: wątpliwej) karierze rowerzystki świadomość poszła w 100% innym torem niż organizm. Nawet trasy nie potrafię dobrze odtworzyć, jeno tyle co z licznika :(
I mam tylko jeden rodzaj wspomnień z tej miniwyprawy - wrażenia olfaktoryczne: rozbrajający zapach kory świeżo podsypanej pod iglaki w przywillowych obejściach, dominującą woń 3 capów przygwożdżonych na popas tuż przy drodze (nie pomnę zresztą której), niezwykle przyjemny zapach skoszonej gdzieś trawy, Eau de Toillet nagrzanego słońcem rzepakowego pola oraz drażniący nozdrza smrodek palonych śmieci na działkach i w ogrodach...
Jutro będę na półmetku maratonu :) Nie poddawać się! Wytrwać w postanowieniu! I wyspać się wreszcie, ale to akurat dopiero w wolną niedzielę...
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 40.13 km (5.00 km teren)
01:56 h 20.76 km/h
Maks. pr.:42.26 km/h
Temperatura:

Trzynastego wszystko zdarzyć się może :)

Środa, 13 października 2010 · dodano: 13.10.2010 | Komentarze 0

Nowosolna - Grabina - Bukowiec - Kalonka - Kopanka - Wódka - Dąbrówka - Borki - Stary Imielnik - Dobieszków - Borchówka - Boginia - Stare Skoszewy - Nowe Skoszewy - Janinów - Buczek - Jaroszki - Moskwa - Plichtów - Byszewska - Nowosolna

13 dnia miesiąca postanowiłam wyluzować totalnie i pokręcić się po kilku dawno nie odwiedzanych miejscach w PKWŁ. Miałam rozkoszne zjady (przez Wódkę i Dąbrowkę w pełnej gotowości do hamowania :p) oraz równie fascynujące podjazdy - uwielbiam wspinać się przez las w Dobieszkowie i asfaltem na Plichtów (w nie mniejszym stopniu ;p). Na tym odcinku nie wiedzieć czemu kierowcy patrzyli na mnie jak na czuba...za wolno jechałam czy co?
Było także skręcanie w ścieżki, na które nigdy wcześniej się nie zapędzałam, bo a nuż coś ciekawego w sobie kryją... i nawet kryły - np. polny skrót ;)
Było chwilowe zbłądzenie w okolicach Moskwy - ujrzałam kamienistą dróżkę pod górkę i dostałam ataku kręcenia :D Na szczycie zorientowałam się jednak, że zamiast kierować się na Natolin, to wracam na Skoszewy...;D
Pełne szczęścia popołudnie - jak na 13 przystało :)

Trzynastego wszystko zdarzyć się może, nawet niebo w błękitnym kolorze :) © KOCURIADA


Trzynastego wszystko zdarzyć się może, nawet kot czarny na drodze :) © KOCURIADA


Trzynastego wszystko zdarzyć się może, nawet nieba otwarte przestworze :) © KOCURIADA
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 43.35 km (5.00 km teren)
02:04 h 20.98 km/h
Maks. pr.:41.13 km/h
Temperatura:

3xB vel foto-reset :)

Wtorek, 12 października 2010 · dodano: 12.10.2010 | Komentarze 0

Bezłosiowo, bezstresowo i bezmgłowo :)

Prawdziwy popracowy reset umysłu połączony z jakże przyjemnym rozkwaszaniem mięśni umęczonych po kilku intensywnych dniach jazdy i dotłuczonych wczorajszym późnopopołudniowym fitnessem :)

Traska:
Nowosolna - Kopanka - Kalonka - Dąbrówka - Borki - Stary Imielnik - Dobieszków - Stare Skoszewy - Boginia - Plichtów - Moskwa - Ksawerów - Małczew - Gałkówek - Eufeminów - Wiączyń - Nowosolna

W końcu udało się moje dawno planowane polowanie:

Każdy ma swojego klona, więc ja też swojego mam ;D © KOCURIADA


Z lekka z górki czy pod górkę - przyjemność wszystkiego jednaka :) © KOCURIADA


Z gruntu nie przekreślam gruntu, zwłaszcza jeśli taki dupny ;) © KOCURIADA


I nawet niebo dziś do Jakubka spasowało :D © KOCURIADA


Złote piaski, o których gdzieś-kiedyś była już mowa :) © KOCURIADA


I porzeczki z Małczewa szykują się do zimowego snu... © KOCURIADA


Tak tak tak, do Gałkówka to jest trakt :) © KOCURIADA


a na pożegnanie dziabniętej rowerzystki portret własny, czyli jak Cię widzą tak Cię myślą :) © KOCURIADA


Powrót pod wiatr, w zachodzącym słońcu, z błogą myślą o wielkim garze budyniu i malinowej polewie :D
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 51.88 km (3.00 km teren)
02:11 h 23.76 km/h
Maks. pr.:39.37 km/h
Temperatura:

Mgliście zajebiście

Poniedziałek, 11 października 2010 · dodano: 11.10.2010 | Komentarze 1

Nowosolna - Wiączyń - Eufeminów - Jordanów - Justynów - Zielona Góra - Bukowiec - Wygoda - Brójce - Wola Rakowa - Stróża - Wiśniowa Góra - Feliksin - Srel - Olechów - Mileszki - Nowosolna

Mgliste miłego początki, a koniec będzie cudowny :) © KOCURIADA


Rano słonecznie, tuż przed wyjazdem z domu w jakieś 10 minut nagoniło z północy mgły od zajebania, ale skoro założyłam na ten miesiąc, iże "tfardym tsza być, nie mientkim", to dzielnie ruszyłam do boju. Tak po 7 kilometrze pogoda nie miała już dla mnie żadnego znaczenia :D No i pod koniec, od ścieżki przy Srelu aż do Newsalty, znowu w fajowym słoneczku :D

"Ciepłochronne" rajty Tchibo zdały egzamin :) Golfik Berknera takoż :)
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 26.91 km (0.50 km teren)
01:10 h 23.07 km/h
Maks. pr.:41.13 km/h
Temperatura:

Conditionalis

Piątek, 8 października 2010 · dodano: 08.10.2010 | Komentarze 3

Gdyby ryby miały skrzydła, to by se polatały. A na razie głosu nie mają, więc słów na wiatr nie rzucają i w związku z tym po cichu, po wielkiemu cichu wykręcają powolusieńsku uroczyście przyrzeczony sobie na październik kilometraż i...dobrze im z tym, do diaska! ;D
A że niebawem ma być -20...no cóż, ryby mają to głęboko w d..., o! pardon, szeroko w płetwach! ;p
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 33.10 km (0.50 km teren)
01:27 h 22.83 km/h
Maks. pr.:44.73 km/h
Temperatura:

Me, Myself & I

Poniedziałek, 4 października 2010 · dodano: 04.10.2010 | Komentarze 2

w końcu na samodzielne medytacje :D Pozbierać wstępne refleksje nt. "Chłopca z latawcem" Hosseiniego, wsłuchać się na spokojnie we własny organizm, puścić wodze wybujałej fantazji i rozkoszować się całą masą słodkich wrażeń: oślepiającym słońcem, przeszywającym wiatrem, bombardowaniem z kasztanowców, szelestem suchutkich liści, a także zapachem gnojówki rozrzuconej suto po okolicznych polach oraz wonią ciepłego mleka prosto z niemytego krowiego cyca. Uwielbiam wieś o poranku!
I akumulatory przed pracą dobrze naładowane :D
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 50.07 km (3.00 km teren)
02:18 h 21.77 km/h
Maks. pr.:44.73 km/h
Temperatura:

Układ okresowy pierwiastków kobiecych

Niedziela, 3 października 2010 · dodano: 03.10.2010 | Komentarze 0

i ani śladu po ZNP :D Pierwszy raz w życiu zamiast zaszyć się głęboko pod kocem i próbować przekimać zgodnie z dobrą i niezwykle efektywną tradycją 2godzinne inauguracyjne uderzenie postanowiłam...wybrać się na rower :D A coooo tam, trzeba testować nowe sposoby na egzystencjalne bóle! Posunięcie było dosyć ryzykowne, acz opłacalne. Po początkowym pogorszeniu samopoczucia, a właściwie całkiem pokaźnym tąpnięciu, było coraz lepiej, do tego stopnia, że pod koniec to już zawładnęła mną czysta radocha z fajnej jesieni pełnej zapachu wrotycza, suchych traw i szumu liści pod szwalbikami.
Z dzisiejszego testu rowerowego mam tylko jeden wniosek: dopóki mój umysł nie jest absolutnie stabilny, należy świadomie zmieniać tory jego myślenia sprytnie podsuwając jeden ból w miejsce innego :)
Zawsze uważałam, że najgorszym grzechem jest NUDA.
Koniec. Kropka.
Aha, no i...jestem z siebie troszkę dumna (jako że ciało w walce z umysłem przegrało) :D
Teraz to już naprawdę kropencja .
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 38.23 km (5.00 km teren)
01:45 h 21.85 km/h
Maks. pr.:43.05 km/h
Temperatura:

Na Wódkę

Sobota, 2 października 2010 · dodano: 02.10.2010 | Komentarze 0

Popracowo wyprowadziłam się na senny, jesienny spacer na biało-niebieskiej smyczy, czyli w sumie nie wydarzyło się w moim życiu nic zaskakującego, co warto byłoby opisać. Skoro jednak zaczęłam przygodę z BS, to parę słów podsumowania dzienniczkowi się należy:
Po wczorajszym ziąbie odkurzyłam (no dobra, nie będę ściemniać - ograniczyłam się li tylko do odgrzebania ich z dna szafy...) dawno zapomniane kapciory Diadorki i hop sa sa na Wódkę, oczywiście najzwyklejszą, przerabianą z milion razy traską.
Jeździliśmy z Łosiem na zakładkę, a wspólnym zbiorem podróżnym był Bukowiec, Grabina, Kalonka, Kopanka i parę jeszcze innych całkiem zdziczałych miejsc, które napotkaliśmy po rzeczonej Wódce - jakieś asfaltowe podjazdy 7%, kręte dróżki, szutry, kostki i całe pasmo zmultiplikowanych kocich łbów (jakby 3 domowych było mało!). Tego ostatniego to z pewnością moja uterka naprędce mi nie wybaczy a i viceversy będzie trzeba jakimś sposobem przebłagać, hmmm...
No i dzięki sprzyjającym warunkom pogodowym pobrykaliśmy sobie troszkę to tu to tam, jak te dwa czarne krętki rowerowe i albo jesteśmy zaraźliwi albo pączkujemy w formie zmutowanej, bo w miarę rozkręcania zaczęliśmy napotykać także inne szybkobieżne bakterie: krętki czerwone, krętki szaro-brązowe, krętki w kratkę a nawet krętki żółto-żarówiaste. Milusi to był widok :)
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 53.24 km (1.50 km teren)
02:32 h 21.02 km/h
Maks. pr.:47.30 km/h
Temperatura:

Grześki, twaróg i kasztany, czyli był urlop od pracy a teraz będzie urlop od urlopu :(

Niedziela, 26 września 2010 · dodano: 26.09.2010 | Komentarze 4

Najpierw Szarym Konikiem leniwe pędzenie pod Srela na spotkanie z Ilo, a potem jeszcze bardziej leniwe pogaduchy w "parku" (nie bójmy się wielkich słów, o tak!) na Janowie przy "słodkim" akompaniamencie zawodzeń wiernych z pobliskiego kościoła (momentami miałam wrażenie, że siedzimy pod jakąś ubojnią). Po obgadaniu wszelkich spraw ważnych i mniej ważnych (czytaj: wspólnych znajomych, ich mężow, matek, żon, kochanek, a także dzieci, dzieci tych dzieci, ich prawnuków oraz sąsiadów tychże prawnuków) wykonałam szybki telefon do Łosia z pytaniem, o której i gdzie możemy się spotkać? Usłyszałam: "no ja nieeee wieeem" (standardzik ;D). W końcu się jakoś udało ustalić szczegóły.
W drodze na umówione skrzyżowanie dzielnie upolowałam 2 Grześki normal i mineralną mini. Na maliny niestety kaski brakło, ale za to była na twaróg.
A potem było wspólne kręcenie po ojczystych terenach, czyli KPWŁ. Przy tej okazji trafiło się łapanie resztek lata

Efekt polowania na słońce i lato, będzie do czego wracać zimowymi wieczorami © KOCURIADA


i początków jesieni,

Przedśpiew jesieni w Ksawerowie - coraz trudniej napotkać tak dopieszczone stare zagrody © KOCURIADA


I kolejna fota tej samej chatki - zbliżenie na pelargonie w oknach, a w ogródku dalie i gigantyczne aksamitki :D © KOCURIADA


jazda pod ten cholerny wiatr, ale i z jakże przemiłym wiatrem, zbieranie kasztanów i lekki deszczyk na końcu Pszenicznej w Wódce.
W moim Szarym Koniku niestety zalęgło się całe stado myszek i co i rusz popiskują o papu. Trzeba im porządnie napaść brzuchy smarem, bo inaczej nie uwolnię się podczas jazdy od mantry "to ne jest Jakubek, to ne jest Jakubek, do jasnej ciasnej na tym się już nie daje jeździć!". A mantra ta wyjątkowo silna i obezwładniająca, gdy się ma w trasie widok na taki oto cud techniki:

Eliksir młodości, czyli tyłek Łosiowej Expertki (chętnie oddam w dobre ręce, bo jestem zazdrosna o laski bez zahamowań) © KOCURIADA


Przy takiej Konik odpada w przedbiegach :(
Kategoria Triki (25...55)