avatar Jestem KOCURIADA z Łodzi - . Natenczas bikestat zajechał mnie na 32374.46 kilometrów w tym 3554.00 niekoniecznie po asfalcie. I nie jestem chwalipięta, choć z pewnością żem szurnięta! ;D Troszkę inaczej, ale nadal...o mnie:D
KOTY zaś mruczą o sobie tutaj

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Roczne wzloty i upadki:

Wykres roczny blog rowerowy KOCURIADA.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Triki (25...55)

Dystans całkowity:12299.10 km (w terenie 1606.00 km; 13.06%)
Czas w ruchu:224:02
Średnia prędkość:21.73 km/h
Maksymalna prędkość:60.60 km/h
Suma podjazdów:22238 m
Liczba aktywności:320
Średnio na aktywność:38.43 km i 1h 44m
Więcej statystyk
Skołowałam 28.34 km (18.00 km teren)
01:34 h 18.09 km/h
Maks. pr.:35.22 km/h
Temperatura:

ul. Wycieczkowa

Sobota, 30 października 2010 · dodano: 31.10.2010 | Komentarze 0

popracowa szybka ustawka z Ilonką - mało wolnego czasu miałam, więc razem w stronę słońca, ale na skróty przez pola i las :) W trakcie jazdy oczywiście głupie dowcipy oraz spowalniające gadanko. Na Wycieczkowej zmiana kierunku, Ilo pomknęła do centrum, ja zaś do Magdeczki na...kolejne ploteczki :)
Powrót po ciemku...po wielkiemu ciemku, jadu sobie i patrzu i widu, na polu, jednego chłopu, pijanego jak belu, co lezie, wprost na mnie, o kurde...
alem go łominęła i do domu cało zajechało, hej tamtaramtamtam!
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 34.66 km (0.50 km teren)
01:33 h 22.36 km/h
Maks. pr.:35.55 km/h
Temperatura:

Kółkami za Srela

Piątek, 29 października 2010 · dodano: 30.10.2010 | Komentarze 0

takie tam zwyczajne rozmasowanie rzepek po wczorajszych wojażach: rundka za Srela a powrót przez Wiśniówkę, Bedoń i Wiączyń.
Znowuż jestem miło zaskoczona: błogosławiony niech będzie ten rower, albowiem niezbadany jest ogrom komfortu jazdy na nim :)
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 40.30 km (3.00 km teren)
02:44 h 14.74 km/h
Maks. pr.:38.71 km/h
Temperatura:

pobieżeli wesolutko na 111 MK

Piątek, 29 października 2010 · dodano: 30.10.2010 | Komentarze 0

wieczorny pierwszy raz: masowo i krytycznie śladami Strzemińskiego przez centrum miasta Łódź.
Troszeczkę z potrzeby serca, krztynkę z pobudek ideologicznych, nade wszystko zaś dla zabicia swędzenia kopyt podbicia.
No i dla wspólnego pitupito-śmichu. Ooooole!
I rzeczywiście nic tak nie spada jak...
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 32.68 km (5.50 km teren)
01:46 h 18.50 km/h
Maks. pr.:41.13 km/h
Temperatura:

Baaaaczność? Spocznij!!!

Środa, 27 października 2010 · dodano: 27.10.2010 | Komentarze 3

Dziś spokojne spoczywanie w niewzruszonym wiejskim tu i teraz, a że razem z początkiem dnia zaświtała we mnie przeogromniasta chętka na próby quasi-artystyczne, to zabrałam ze sobą głupola-pstrykacza. Sporo przystanków, czasochłonne dogrzebywanie się do aparatu, no i jak się można było spodziewać, matki natury wcale nie trzeba reklamować, zmieniać, ani podrasowywać, ino na ślepo zamykać w kadrze. Oj, nie miałam samozaparcia, by ślęczeć nad ustawieniami – wolałam dłużej nasycić oczęta.
Zatem na chanderkę, która pewnie w końcu kiedyś nadejdzie, strzelam sobie do pamiętniczka widoczki z PKWŁ (i gęba sama się raduje, banan już nie od ucha do ucha, ale naokoło głowy, motyle w brzuchu i radosny śpiew pod nosem, no kuźwa sama siebie nie poznaję w tej październikowej odsłonie ;p):

Szronu pełno wszędzie i marzną mi paluszki, bim bim bom © KOCURIADA


Dwie sarenki na polu były, lecz zwiały do lasu, no nie zdążyłam się odkutać... © KOCURIADA


Mgła doszczętnie spowiła mój świat © KOCURIADA


I lód na dobre przyoblekł liście drzew, źdźbła trawy... © KOCURIADA


Widziałam jednak słońca cień © KOCURIADA


a następnie ani słońca ani cienia © KOCURIADA


Oczko też cieszyło oczko © KOCURIADA


i jeszcze ten elektryzująco żółty rzepak ;) © KOCURIADA


na dokładkę łyse brzóski przy księżycu © KOCURIADA


i poletko Pana Boga ;) © KOCURIADA

Di ęd :) Styknie tego dobrego na dziś :)
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 30.38 km (2.00 km teren)
01:33 h 19.60 km/h
Maks. pr.:43.46 km/h
Temperatura:

Rozdziobią nas kruki, wrony?

Wtorek, 26 października 2010 · dodano: 26.10.2010 | Komentarze 3

Chciało się czy nie, z samego ranka podmieniłam piżamkę na rowerowe wdzianko i wytoczyłam się na rundkę po najbliższej okolicy. Tym razem o bułki nie miałam zamiaru walczyć - o tej porze zadanie nie nastręczałoby żadnych trudności, a takim zadaniom mówimy stanowcze nie! :)
Ponurzasto i szaro było, z początku doskwierał mroźny chłodek, no i po raz pierwszy jechałam w towarzystwie zimowych ptaszorów. Po niebie zaciągniętym złowieszczymi chmurami przemykały sobie całe stada kruków i gawronów, ich głośnym dyskusjom nie było końca, do tego gdzieś z jakiegoś gospodarstwa z nagła zawył opóźniony w rozwoju kogut i to falsetem tak przeciągłym i błagalnym, że nawet martwi powstaliby z grobów. Ocucona tym jakże uroczym wybrykiem szybko zarzuciłam plan robienia 5 x pętelka i pognałam, a raczej poczłapokołowałam prosto przed siebie. Już tyle razy próbowałam trzymać się sztywnych ustaleń i za każdym razem wychodzi z tego figa z makiem. Czas zmierzyć się z najprawdziwszą prawdą wszelkich prawdziwych prawd - nie nadaję się do kolarstwa torowego :)
Przyodziana zatem w megauśmiech dzięki fristejlowej jeździe, na mocy "prawa motyla" szybciuteńko wywołałam sobie ogrzewcze promyki Słońca, które nie opuściły mnie aż do powrotu na Nowosolną ;D
Zjawiskowy wypad! :)
Nie, nie rozdziobią nas ani kruki, ani wrony! Za dużo w nas radochy :D
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 54.67 km (2.50 km teren)
02:43 h 20.12 km/h
Maks. pr.:39.37 km/h
Temperatura:

Na Nowosolną po bułki,

Poniedziałek, 25 października 2010 · dodano: 25.10.2010 | Komentarze 7

ale że ich w tzw. centrum wsi nie uświadczyłam, to intensywnie rozglądałam się dalej :) I ani w rowach nie leżały, ani z drzew specjalnie dla mnie nie chciały lecieć :( Żałuję, że nie powypadały ludziom z samochodów, a i przydrożne menele jak na złość też się nie chciały podzielić :( Łot e dej! Jak już w końcu cosik dojrzałam, to albo czerstwe albo spliśniałe albo zorientowałam się rychło w czas, iże kaska ciągle w domu na stole kwitnie :(
No ale frajda z tego tropienia była ogromna :D Cieplusio, milusio, bez wiatru i tak cudnie zmierzchało, że w ogóle do domu nie chciałam wracać! No nie mogę się jakoś wyjeździć! ;p Doba jest stanowczo za krótka i zaraz wystosuję petycję tam gdzie trzeba, co by ją znacząco wydłużyli!
A na kolacjones będą sucharones :)
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 49.04 km (8.50 km teren)
02:27 h 20.02 km/h
Maks. pr.:47.56 km/h
Temperatura:

do Zosi

Niedziela, 24 października 2010 · dodano: 24.10.2010 | Komentarze 0

Po 3 tygodniach maratonu, nade wszystko zaś pewnie po tej wczorajszej przygodzie z Górą, miałam sen, iże od tego całego jeżdżenia pojawił się u mnie ogromny murzyński odwłok! Tak mnie ta wizja przeraziła, że zanim wsiadłam na rower musiałam dokładnie zlustrować swoje tyły i poprosić dodatkowo o potwierdzenie wyniku samooceny. No dobra, jeszcze dłuuuuugo mogę jeździć :)
Dziś na spokojnie, tylko dla masażu. Wybraliśmy okrężną drogę przez Bedoń na Olechów do Zosi, co by sprawdzić jak Jej samopoczucie i w ogóle jak całe żyćko. A przy okazji spontanicznie zeźreć cały półmisek placków z pyszniutkim hendmejd dżemem agrestowym (sorki evesiss, znowu nic dla Ciebie nie zostało, ale nie mogłam tak po prostu siedzieć spokojnie i patrzeć jak znikają w łosiowej jamie chłonąco-trawiącej, musiałam go ciutkę wspomóc...)
Powrót zaś przez Widzew i Stoki. Na Kopance usłyszałam, że lubego dopadł bolesny globus, więc dalej toczyłam się już samotnie przez: Wódkę, Dąbrówkę, Imielnik, Dobieszków, Skoszewy, Borchówkę, Bukowiec i Grabinę do Nowosolnej.
Popluło mnie z niebiesiech, ale jednak nie tak mocno, co by się nie dało prowadzić. No i co racja to racja, w miarę upływu czasu wiatr się wzmagał, ale znów nie aż tak bardzo, co by nie dotrzeć na czas do domku.
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 32.36 km (2.00 km teren)
01:21 h 23.97 km/h
Maks. pr.:42.66 km/h
Temperatura:

Specjalnie na życzenie Lemura: adamsłodowy.pl

Środa, 20 października 2010 · dodano: 20.10.2010 | Komentarze 4

Pojeździłam sobie jak co dzień, do 15 kilometra superowo ze średnią nieco powyżej 27, a potem nagle spieprzyła mi się pompa paliwowa, więc zamiast smęcenia zapodaję specjał dla Alika (i żeby potem nie było, sama tego chciałaś ;p):

Do przeprowadzenia tajnej operacji na własnych espedkach potrzebujemy następujących przedmiotów:
- espedek
najlepiej własnych i niech to będzie dla komfortu przyszłej jazdy but prawy i lewy w tym samym rozmiarze i gatunku, kolor kapci jest w tym przypadku mało istotny, ponieważ i tak niewiele będzie go widać
- nożyczek
koniecznie naostrzonych oraz z wygodnym uchwytem, czyli pod grubość paluchów tnącego
- jednej pary rajstop
osobiście polecam wygrzebanie jakiejś starej pary tegoż artukułu po własnej lub cudzej babci, albowiem nie ma to jak rzetelna przedwojenna robota. Poszukiwania radziłabym zacząć od szaf, komód, wersalek, segmentów, komórek blokowych, tudzież działkowych, natomiast grzebanie się w ziemi uznałabym za rzecz niestosowną, a i rajtki trzebaby najpierw wyprać i przecerować (no i kto by to wszystko zrobił???)
- taśmy dwustronnej np. takiej do mocowania luster, wszak sprawdza się świetnie w roli izolatora i lepu zarazem
- pary sprawnych rąk do pracy oraz mózgu, który we właściwy sposób podąży za poniższą beznadziejną instrukcją

Instruktaż:
1.
Zrobić coś z nudzącym się kotem, albowiem niechybnie zapierdoli rajstopy i wciągnie w jakieś trudnodostępne miejsce albo nie daj Boże spożyje i będzie trzeba czekać, aż je wydali, następnie prać i czekać aż wyschną, co może zająć sporo cennego czasu, a jak wiadomo przy obecnej aurze czasu absolutnie brak, jeśli nam stopy miłe
Jeśli kot zachowuje się jak na poniższej fotce, proszę przełączyć się na tryb alarmowy!

Tjaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa znooooooowuuuuuu tooooo saaaaaaaamooooo....nuuuuuuuuuuuuuuuudziiiiiiiiiii miiiiiiiiiiiii siiiiiiiiiiiiieeeeeeeeeeeo © KOCURIADA


2.
Użyć wcześniej przygotowanych materiałów do wykonania dziury w rajstopach: odcinamy część nożną od części dupnej. Nożną w ilości 2 sztuk (no chyba, że ktoś ma na podorędziu rajty trójnożne, to wtedy 3 sztuk, w tym jednej zapasowej) zachowujemy, bo się przydadzą a z dupną można zrobić, co się żywnie podoba np. podłogowy zbieracz potu lejącego się podczas treningów na taxc’ie , szmatę do polerowania ukochanej ramy rowerowej lub po prostu założyć na 4 litery tudzież głowę i udawać radosnego

3.
Ubrać się stosownie do okazji, czyli na przejażdżkę, przy czym należy bezwzględnie pamiętać o prawidłowej kolejności nakładania na siebie poszczególnych warstw. Oczywiście z wyłączeniem majcioch z pieluchą, których, jak wszyscy doskonale wiemy, żadne zasady nie obowiązują, w związku z czym mogą stanowić nawet 4 lub 5 wartwę wierzchnią. Skoncentrumy się jednak na końcówkach nóg. Wieloletnie doświadczenie uczy, iże najlepiej założyć ocieplane rajstopy, następnie nasz wynalazek, a nań jakieś cieńsze skarpetki. Całość niech będzie zwieńczona uroczym trzewikiem, prawym na prawej a lewym na lewej stopie.

4.
W tym momencie dobrze jest zrobić jakowyś użytek z wyżej wspomnianej taśmy. Odcinamy w tym celu 2 kawalądźki od całej rolki, po czym naklejamy po 1 pasku na 1 but w miejscu największego wywietrznika, o tak jako na tym obrazku właśnie:

adamsłodowy.pl czyli jak se uratować stopy przed chłodem :) © KOCURIADA


Dodać należy, iż długość i szerokość taśmy fajnie jest dostosować do własnej „fizjognomii”, zaś jeśli kto nie przepada za totalnym brakiem powietrza wokół stóp, to może poszaleć w taśmą wedle własnego uznania, a nawet zastosować wycinankę łowicką, hej ho i hola!

5.
Następnym punktem niech będzie odpowiednie zamocowanie nowych ochraniaczy aka łindstoper na espedkach z obowiązkowym przyklepaniem w miejscu styku z taśmą. Aby to uczynić należy część górną rajtki, a właściwie to już pończochy, owiniętą do tej pory wokół kostki, skierować w dół i ruchem posuwistym jednostajnym naciągnąć na but, ładnie ułożyć po czym, jak już było powiedziane, porządnie skleić z kawałkiem taśmy. Ta sama zasada tyczy się obu stóp.
I w ten oto sposób otrzymujemy czarne lux pokrowce prezerwatywki firmy Szitmano. Fota poglądowa:

adamslodowy.pl i efekt końcowy zmagań jego z oporną materią oraz chwilowym brakiem kasy :) © KOCURIADA


I jeszcze jeden pstryk na potwierdzenie mojego wczorajszego wpisu o patrzeniu na całość z odpowiedniej odległości:

cytat: "a z daleka w ogóle nie widać, że to jakaś domowa podróba a nie cycle sport chic" © KOCURIADA


6.
Pozostaje cieszyć się nowym wynalazkiem aż do najbliższej wypłaty, która pozwoli zaopatrzeć się w rzecz z prawdziwego zdarzenia 
Mam nadzieję, Aliku, że zaspokoiłam Twoją ciekawość ;p
W razie pytań i ewentualnych niejasności proszę zrobić wpis do książki zażaleń ergo kondolencji.
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 31.27 km (1.50 km teren)
01:19 h 23.75 km/h
Maks. pr.:44.73 km/h
Temperatura:

Bicyklowy szik dla biednych

Wtorek, 19 października 2010 · dodano: 19.10.2010 | Komentarze 2

Mimo że nie spożywałam żadnej grochówy tudzież fasolki po bretońsku, katalońsku itepeitede, tak jakoś nagle zapałałam ochotą do podrywania tyłka z siodełka, więc dzisiaj było więcej niż zazwyczaj stawania w pedałach, choć trasa z grubsza ta sama, czyli z tych pt. "Z radosnymi owsikami po PKWŁ" (aaaa, to te owsiki, już rozumiem ;p). Takie tam deptanie żelastwa aż do Sierżni i nazad.
Dęło co prawda mocniej niż wczoraj, lecz strumieniem zdecydowanie cieplejszym, co przyjęłam z wieeeeelką ulgą, albowiem zakup ochraniaczy nadal pozostaje w sferze planów (może dziś się uda?). Fakt faktem, potrzeba matką wynalazku i to właśnie dzięki niej opracowałam rozwiązanie awaryjne dla mych stópek na chłodniejsze dni. Wystarczą zatem stare rajstopy, mogą być nawet takie po babci, czyli z siermiężnego materiału (im grubszy tym lepiej, będzie porządny windstoper), para nożyczek, kawałek taśmy dwustronnej do luster, buty jako baza dzieła i już można się bawić w Adama Słodowego. Efekt całkiem niezły - na dziś w sam raz, wręcz idealny :) I, co zdaje się być najważniejsze w całym tym zmaganiu, nic już nie drętwieje, skarpetki można cieńsze założyć, zero skurczy a z daleka w ogóle nie widać, że to jakaś domowa podróba a nie cycle sport chic :) Ino korzystać z patentu i jeździć do upadłego, tzn. do zakupu właściwego towaru :)
Kategoria Triki (25...55)


Skołowałam 38.23 km (2.50 km teren)
01:38 h 23.41 km/h
Maks. pr.:45.16 km/h
Temperatura:

O paliczkach i budyniu słów kilka ;p

Poniedziałek, 18 października 2010 · dodano: 18.10.2010 | Komentarze 7

Okoliczności były dziś sprzyjające, zero śniegu, zero deszczu, więc zaraz po pracy wskoczyłam w rowerowe ciuszki i czym prędzej czmychnęłam z chaty celem pobujania się po okolicy. A na dworze szaro, zimno, jakby trochę mglisto. Dla rogrzania ciała musiałam się nieco spiąć, co po wczorajszych harcach w terenie nie należało do najłatwiejszych zadań :( Kręcę i kręcę, w Gałkówku ciałko osiągnęło niemalże optymalną temperaturę, lecz mimo mocnego naciskania na pedały moje stopy i tak wypiździło na wszelkie możliwe sposoby. W końcu doszło do tego, że giry mi doszczętnie zdrętwiały i zaczęły mnie łapać skurcze w paliczkach :) No nic, kolejny wydatek okazuje się nieodzowną inwestycją we własne zdrowie - mowa o ochraniaczach, ofkors :)
Na temat gilusków nie będę się rozwodzić, bo parę minut temu skomentowałam ten temat u Evesisski. Dodam tylko, że zaraz zrobię sobie zasłużony budyń, taki prawdziwy, z torebki ;p
Kategoria Triki (25...55)